niedziela, 22 listopada 2015

Rozdział 35

Nazajutrz obudziłam się z kacem nie z tej ziemi. Już dawno nie miałam takiego kaca. Chcąc nie chcąc musialam zwlec się z łóżka by ugasić swoje pragnienie. Schodząc ze schodów myślałam, że nigdy się z nich nie zwleke, a jest przecież ich tylko 15. Cierpiałam z powodu swoich niedoskonałości fizycznych pod tytułem wydolność ruchwa, która u mnie była na bakier.
- O widzę , że nie najlepiej się miewasz - powiedział zabawnie Tepes.
- Daj spokuj ledwo żyje- powiedziałam siadając na stołku obok Słoweńca.
- Widziałem jak się wczoraj dbrze bawiłas . Właśnie dstałaś wczoraj jakiś list, ale zapomniałem Ci przekazać. Przypomniało mi sie dpiero teraz jak Cię zobaczyłem- powiedział chłopak i podał mi kperte.
Z zaciekawiemniem otwrzyłam i zaczełam studiować pismo. Okazało się, iż moje kino ( tak, tak kupiłam je jakies pół roku temu ) dostał pozwolenie na wprowadzenie kilku zmian, które chciałam tam doknać.
- Dobre wieści ? - spytał Sweniec.
- Nawet bardzo dobre. W końcu będe mogła zrobić upragniny remont kina i zacząć tworzyć jakieś kółka zainteresowań - powiedziałam i uśmiech z twarzy mi nie schodził.
- No to świetna wiadomość masz teraz przerwe od komentowania w skokach to zajmiesz się na spokojnie remontem kina.- powiedział Prevc, a ja nawet nie zauwazyłam jak się do nas dosiadł.
- Swietna to mało powiedziane. To jest mega ważna wiadomosść- powiedziałam.
- Dobra zostało jeszcze 1,5 godziny do wyjścia to ja ide się przespać troszkę- powiedziałam i zaczeęłam ziewać.
- Dobra tylko nie zaśpij widzimy się o 16 na dole- powiedział Peter i dał mi buziaka.
- Dobranoc- powiedziałam i wyszłam z kuchni by udać się do swego pokoju na upragniony odpoczynek. Gdy tylko weszłam do pokoju odrazu rzuciłam się na łóżko i niemal odrazu oddałam się w kraine Morfeusza. Myślałam, że koś zabije dopiero co uzasnęłam, a już ktoś mnie raczył obudzić. Tym kimś okazał się nie kto inny jak Krzysiek. Zdziwiłam się bo od oczepin go w ogóle nie widziałam. Wyszed z wesele z jakąś panną i później się już nie pojawił. Dopier teraz. Krzysiu siedział u mnie na łóżku i patrzy się na mnie z takim bananem na twarzy, że aż się przeraziłam.
- No i z czego się tak cieszysz ? - spytaam się kumpla.
- Z niczego po prostu mam dobry nastrój nie można?- odpowiedział na moje pytanie pytaniem .
- Dlaczego mnie budzisz ? Jeszcze tyle czasu mam do spania.- powiedziałam i nakryłam się pościelą.
- Tak masz dużo do spania jeśli nie idziesz na poprawiny. Masz 10 minut na wyszykowanie się o 16 widzimy się na dole- powiedzia to i wyszedł z mojego pokoju, a ja wystrzeliłam z łóżka jak z armaty. Upewniwszy się iż Krzysiu nie zrobił mi głupiego kawału, podeszłam do szafy i wyjełam potrzebne mi rzeczy i udałam się jak najszybciej do łazienki. Już p 6 minutach byłam gtwa. To mój nowy rekord ustanowiony odkąd tu mieszkam. Gdy schodziłam po schodach myślałam, że chłopcy zobaczyli ducha. Wpatrywali się we mnie jak w jakąś poza ziemną istotę.
- Na co się tak gapicie ?- spytałam się ich będąc już przy drzwiach wyjściwych.
- Wyglądasz zjawiskowo- pwiedział Tepes.
- Ale mam piękną narzeczną- powiedział Prevc i niemal natychmiast się znalazł przy mnie.
- Dziękuje za miłe słowa- powiedzialam i już wyszłam z domu, a cała chmara chłopców za mną.

Dobrze , że sala znajdowała się niedaleko domu braci Miętus i mogliśmy iść na pieszo, bo w taki sposób każdy z nas mógł wypić i nikt nie bhył poszkodowany. Gdy dotarliśmy do sali już sporo osób było i nie koniecznie każdy był trzeźwy. Zastanawiałam się jak to możliwe, iż dopiero co zaczęły się poprawiny , a tu już sporo osób jest na podwujnym gazie. Z wyjaśnieniami przyszła mi Julka.
- Hej kochana - prezywitała mnie panna młoda - jak się czujesz ?
- Jestem chlernie niewyspana- powiedziałam szczerze - ae i tak mam się nieźle w porównaniui do nich.- wskazałam osoby, ktre już były pd wpływem alkoholu.
- Daj spokuj na sali siedzą już od 2 godzin. Przyszli razem z mimi rodzicami- powiedziała Julka i przewróciła oczyma.
- To teraz rzumiem dlaczego tak wyglądają - powiedziałam szczerze i usiadłam na swim miejscu.
- Ale jestem głodna i pić mi się chce- pwiedziałam gdy usiadłam za stołem, a prawie wszyscy goście już dotarli na impreze.
- Za chwile zostanie podane coś ciepłego i to chyba rosół bo jest najlepszy na kaca- powiedział Grzesiek, który się do nas dosiadł.
- Jak się czujesz jak świerzo upieczny pan młody ? - spytałam przyjaciela.
- Bardz dobrze- powiedział i się uśmiechnął.
- Tak ja też nie narzekam- pwiedziała Julka.
- Teraz czekamy na wasze wesele- zwrciła się do mnie i do Petera Julka.
- To sbie jeszcze troche poczekacie- powiedziałam.
- Jak to za rok się pobieramy i koniec kropka.- powiedział Słoweniec.
- Co pierwsze słysze. - powiedziałam zdziwiona.
- No tak za rok ślub i dziecko- powiedział Prevc a mnie aż zamurwało.
- Co takiego ?- tylko tyle byłam wstanie powiedzieć.
- Kochanie nie możemy być gorsi od Grześka i Julki. Oni zaraz tez ostaną rodzicami jestem tego pewien- pwiedział to z taką szczerścią Peter.
- Oj z tym potomkiem to trche poczekamy - pwiedziała Julka.
- Ale jak to kochanie ?- zdziwił się Grzesiu .
- Normanie - powiedziała Julka i ucieła tym wszystkie spekulacje.

Poprawiny trwały w najlepsze. Gdybym wiedziala co odkryje jutro normalnie wszystkich bym wybiła na miejscu. Jedenak nic jeszcze nie wiedziałam i może to dobrze. Tak to świetnie się bawiłam i to się liczy.

I kolejny za nami miał być tydzień temu ale miałam prablemy żeby go wstawić. Nie wiem czemu bloger mnie w ogóle nie słuchał. Licze,że wam ten rozdział przypadnie do gustu.
Przeoeaszam za błędy.
Życze miłego czytania.
Pozdrawiam Aldona :)

CZYTASZ = MOTYWUJESZ
KOMENTUJESZ = PODWUJNIE MOTYWUJESZ

czwartek, 5 listopada 2015

Rozdział 34

Zanim się obejrzałam było już po ostatnim konkursie w Pucharze Świata. Było mi szkoda Petera bo mimo, iż miał identyczną ilość punktów jak Freund to jednak Niemiec zdobył kryształową kulę dlatego, iż miał większą ilość zwycięstw.

- Nie przejmuj się tak tym kochanie. Dla mnie i tak jesteś najlepszy- powiedziałam do swojego narzeczonego gdy siedzieliśmy na kanapie w salonie w jego rodzinnym domu.
- Malwina dobrze mówi za rok będziesz najlepszy dla wszystkich. Ważne jest jak odbierają Cię twoi najbliżsi, a dla nich jesteś najlepszy- powiedziała jego mama.
- Czas by troszkę twoja dziewczyna poznała Cię z innej strony- powiedział głowa rodziny Prevców, który w dłoniach trzymał dwie wielkie księgi, które po krótkiej chwili okazały się albumami rodzinnymi.
- Toto dzięki wielkie ale nie musisz tego pokazywać. Zawsze robiliście mi zdjęcia w najgorszych momentach- powiedział załamany Peter.
- Oj misiek spokojnie. Obiecuje, że postaram się nie śmiać z ciebie. - odparłam i zaczęłam przeglądać jeden z albumów.

Jednak długo nie mogłam wytrzymać w tej ob,ietnicy i za chwile zaczęłam się głośno śmiać. Niektóre z tych zdjęć były naprawdę przekomiczne. W szczególności jedno. Przedstawiało ono małego bezbronnego chłopca. Na głowie miał nocnik, był z samym gaciach i na ramiona opadał mu ręcznik, który jak się domyśliłam miał służyć jako peleryn. Ale najciekawsze było to iż na nóżkach miał malutkie narty do skakania. To zdjęcie przebiło wszystko inne. Nie mogłam się opanować gdy je zobaczyłam.
- Tak to zdjęcie wygrywa bezapelacyjnie. Peter chciał iść tak na swój pierwszy trening. Stwierdził iż będzie jak superman. Do dziś pamiętam jak tłumaczyliśmy mu iż nie może tak iść na trening- powiedziała mama Petera

Czas mijał nam bardzo szybko. W końcu poczułam się u nich jak u rodziny.wszyscy byli dla mnie bardzo sympatyczni i mili. Poczułam się jak w rodzinnym gronie, którego tak bardzo mi brakowało.


Kilka miesięcy później

- Malwina ruszaj swoją wielką dupę i chodź tu natychmiast- usłyszałam głos swojej przyjaciółki.
- Co się stało ?- spytałam Julkę gdy wpadłam do jej pokoju.
- Nie mogę sobie poradzić- powiedziała zrozpaczona siadając na łóżku gdy dała pokonać się butom.
- Spokojnie już ci pomagam.Wiem iż to najważniejszy dzień w twoim życiu i już ne długo będziesz żoną Grzesia ale spokojnie kobieto opanuj się- powiedziałam.
- Dobra która godzina ?- spytała panna młoda.
- 15 - odparłam spokojnie.
- Jejku za godzinę muszę być w kościele,a ja jestem w czarnej dupie- powiedziała i zaczeła szybko zakładać buty, ale jak się okazało nie była w stanie.
- Spokojnie damy radę. - pròbowałam uspokoić swoją przyjaciòłke.
- Łatwo Ci mòwić bo to nie ty wychodzisz za mąż tylko ja- odparła i wstała tak gwałtownie,że dostałam od niej z kolana w głowe.
- Matk Boska Częstochowska, nic Ci nie jest ?
- Nie na szczęście nie - odparłam i pomasowałam sobe czoło.- Chodź zaparze nam jeszcze herabate i pojedziemy do kościoła. Co ty na to ?
- Myślisz, że ja z tych nerwów coś przełkne. W życiu. Ty możesz się napić, a ja na Ciebie poczekam. - odparła panna młoda i razem zeszłyśmy na dół.

Po 10 minutach byłyśmh już gotowe do wyjścia. Nagle usłyszałyśmy dzwięk orkiestrg przed domem i odrazu wyszłyśmy przed budynek bh zobaczyć co się dzieje. Okazało się iż pan młody ze swoimi kolegami postanowili zrobić brame by pan młody mógł wziąć swoją ukochaną. Naszemu wzrokowi ukazała się prześmieszna scena. Otóż koło stolika na, którym stała skrzynka wódki jak się domyśliłam wykupnego stało dziecięce łóżeczo, a w nim nie kto inny jak sam Tepes. Ciekawa byłam co oni knują podeszłam z Julką bliżej.
- Jeśli chcesz pojąć za żone wybranke swojego serca musisz spełnić 2 warunki. Jedano już spełniłeś dałeś nam skrzynke wódki teraz czas na2 zadanie. Masz przed sobą duże dziecko w postaci Tepesa wystarczy, że je przewiniesz i oddamy ci ukochaną- powiedział Peter.
- Co ale jak to - był zdziwionh całym tym zamieszaniem pan młody. Chcąc nie chcąc wykonał zadanie. Mieliśmy kupe śmiech bo Tepes wcale mu nie pomagałm wręcz przeciwnie. Okazał się bardzo ruchliwym i niechcącym współpracować osobnikiem. Bo dłuższej batali pojechaliśmy do kościoła. Zdążyliśmy w ostatniej chwili. Ceremonia była przepiękna. Potem długie życzenia przed kościołem od zaproszonych gości i po całym tym zajściu mogliśmy w końcu udać się na ale weselną. Nie powiem byłam strasznie głodna i aż z głodu ściskał mi się żołądek, ale teraz w końch mogłam zasiąść za stołem i jeść ile wlezie.
Po jedzeniu przyszła pora na pierwszy taniec. Tańczyli magicznie. Po tych całych ceregielach przyszedł czas na prawdziwą zabawe. Już dawno nie bawiłam się tak dobrze. Nawet nie wiem kiedy przyszedł czas na oczepiny. To było moje ulubione wydarzenie podczas wesel.
- Teraz zapraszamy państwa młodych na środek sali - powiedział jeden z liderów zespołu. - Mamy dla was wiele atrakcji czy jesteście gotowi.
- Tak - powiedzieli równocześnie.
- No to zaczynamy. - gdy tylko te słowa zostały wypowiedziane odrazh do moich uszy doszła melodia i zespół zaczął śpiewać przygrywke weselną.


Para młoda ładna ale gdy rok zleci
To jeszcze ładniejsze będą mieli dzieci

To co my śpiewamy to tylko do śmiechu
Teraz by się zdało wypić po kielichu.

Chociaż pani młoda szczerze przysięgała
To uwarzaj młody by Cię nie zdradzała

Co tak młody myślisz, co tak spóścił głowę
Chyba se rozmyślasz czy dostaniesz krowe


Dostaniesz krowe, dostaniesz i ciele
Żebyś się nie martwił w to twoje wesele

Dzisiaj jest wesele, jutro poprawiny
Teraz pani młoda czas na oczepiny

Jedziesz ty Marysiu do wielkien nie doli
A żadna sąsiadka nie pożyczg soli

Panno młoda panno tak się twón los przędzi
Jutro już porady mamusi nie będzie

Suknię do podłogi i buciki białe
Jeszcze ci obiecał do kołyski małe

Poznasz ty Marysiu obowiązki żony
Jak ci Jasiu powie - chleb nie upieczony

Dzisiaj jest wesele, jutro poprawiny
Za dziewięć miesięcy pójdziemy na chrzciny

Za dziewięć miesięcy wcale już nie modnie
Na chrzciny przyjdziemy za cztery tygodnie

Ładna jest z nich para, ładnych dwoje ludzi
A jak młoda zaśnie, młody ją obudzi

Pewnoś pani młoda pomarańcze jadła
Wtedyś to młodemu do serduszka wpadła

Jadła winogrona, jadła też i wiśnie
Za to ją mążulek do serca przyciśnie

Policz pani młoda wszystkie dziury w dachu
Tyle będziesz miała w pierwsza nockę strachu

Skarżyła się młoda, że młody ubogi
On jej kupił suknię do samej podłogi

bo ja wiem ze jak na tesciow spiewaja to jest cos takiego
szla tesciowa przez las
pogryzly ja zmije
zmije wyzdychaly
a tesciowa zyje

Z kamienia na kamien
przeskakuje żabka
a z naszej anulki
zrobila sie babka

nie bede sie zenil
to glupi obyczaj
adas sie ozenil
bede se porzyczał

........
......
my wam zagramy raz jeszcze na chrzcinach
Zespół życzy wam pierwszego syna.
Wam pierwszego syna a drugiej córeczki
Byście w domu mieli wszystkie jaskółeczki
/i>

Gdy skończyli śpiewać przyszedł czas na zawody, które były równie zabawnE jak przyśpiewki. Na weselu świetne się bawiłam nawet niewiem kiedy odpłynełam w objęcia Morfeusza.

No i jestem. Mam nadzieje, że na stałe. Jak dzisiaj weszłam na bloka i zobaczyłam komentarz, że jedna z was tęskni, a mam nadzieje że ne tylko ona to aż mi się serce kraje. Wiem, że dłuuuugo mnie th nie było ale trleraz mam nadzieje iż będe znowu to bardzo często witać i wy również. Rozdział pisany na szybkiego i mam nadzieaje iż nie bedziecie zwracać uwagi na błędy. Pozostawiam go wam do oceny i licze iż znowu będzie was tu tak dużo jak kiedyś a może nawet i więcej.
Pozdtawiam Aldona :)