czwartek, 4 maja 2017

Rozdział 44

Tosia była wyraźnie zaskoczona moim wyznaniem, ale ja się tym teraz, w tym momencie zbytnio nie przejmowałem. Liczyło się teraz tylko to by ona, niewiasta tak idealna dla mnie została ze mną i tylko ze mną. Gdy patrzyłem na nią cały świat, ludzie którzy nas otaczali w ogóle przestali się liczyć. Gdy patrzyłem w jej oczy, oczy które mnie tak hipnotyzowały, tak zachwycały mógłbym paść do jej stup i uczynić to co tylko sobie wymarzy. Gdy tylko ją ujrzałem po tylu latach zrozumiałem, że te lata były stracone. Tyle rzeczy mogliśmy razem zrobić, a my je zmarnowaliśmy.
- Tosia powiedz coś - nie mogłem znieść już tej ciszy, która była dla mnie jak jakaś kara.
- Maciek zaskoczyłeś mnie - powiedziała szczerze.
- Czyli mam spadać na drzewo- zrobiłem smutną minę i odwróciłem się. Nie chciałem słuchać jej tłumaczeń, nie zniósłbym tego.
- Maciek poczekaj- Tosia mnie dogoniła i złapała za nadgarstek.
- O co chodzi nie chce byś była ze mną tylko z litości. Chciałbym byś była ze mną z miłości. Pragnę kogoś kochać i być kochany. Chciałbym dzielić się z drugą osobą swoimi radościami ale także smutkami. Chciałbym to wszystko dzielić z tobą Tosia. Ja nie mam pojęcia dlaczego to się dopiero teraz wydarzyło. Dlaczego nie zauważałem cię wcześniej. Nie pytaj się mnie dlaczego bo nie mam pojęcia. Wiem jedno teraz już wiem iż chciałbym spędzić z tobą ten czas. Chciałbym się zestarzeć. Mieć z tobą dzieci później wychowywać nasze wnuki. - powiedziałem ale nie było mi dane dokończyć gdyż Tosia mi przerwała namiętnym pocałunkiem.
- Już starczy. Ja też dopiero dzisiaj zorientowałam się iż jesteś mi bliski, naprawdę bliski. Też nie wiem dlaczego teraz ale ważne iż to się zadziało i możemy być razem. - powiedziała i wtuliła się we mnie.
- Ciesze się. Postaram się byś była najszczęśliwszą osobą na świecie- powiedziałem i pocałowałem dziewczynę w czoło.

Nagle usłyszałem dźwięk swojego telefonu. Gdy wyjąłem go z kieszeni od razu na ekranie ukazał mi się znajomy numer.

- Ta to ma wyczucie czasu- powiedziałem do Tosi i odebrałem telefon od przyjaciółki.

- No hejka. Jak tam się bawicie ? - spytałem swoją rozmówczynie.
- ...........
- A u mnie wszystko po staremu. Wiesz dziewczyna, miłość kwitnie i tak dalej a co u was ?
- ....................
- Opowiem jak wrócicie. Kiedy to nastąpi ?
- ...................
- Chce wiedzieć kiedy mogę się przygotować na twój atak złości
- ..................
- Ja ci pokarze. Poczekaj tylko wrócisz.
-.........
- Nawet to ci nie pomoże. Ze mnie nie wolno się nabijać
- .............
- Ja ci dam. Daj mi swojego lubego do telefonu
- .............
- Weź tam ją uspokój bo jej hormony biją
- ............
- Wiem, że ona tak zawsze ale to już chyba lekka przesada.
- /................
- Wyślę ją w końcu do psychiatry bo jak reszta będzie po niej to ja się załamię
- ............
- No tobie to ja współczuje aniołkiem nie jest , a pomyśl jeszcze takie dwie same
- .......
- To będzie armagedon
- .........
- Oj będzie, bo albo będą takie jak ona, albo sto razy gorsze
- ..........
- Dobra życzymy dobrej zabawy. Pozdrawiamy

- Mogę wiedzieć z kim gadałeś ?- spytała Tosia.
- Tak. Najpierw z Malwiną, a później z jej mężem- odparłem
- To ona wyszła za mąż ? Kto by z nią wytrzymał. Ma tysiąc pomysłów na minutę - stwierdziła Tosia i zaczęła się śmiać.
- Peter i jeszcze do tego jest w ciąży i będą mieć bliźniaki- powiedziałem
- UUU z Prevcem ? To ja mu współczuje- powiedziała
- Ale dlaczego Malwina jest fajna tylko trochę postrzelona- zacząłem bronić przyjaciółki
- Tak jest fajna ale czasami mnie przeraża swoimi pomysłami, ale mam nadzieje, ze są szczęśliwi - powiedziała i ruszyliśmy w stroną domu.


**************** W tym samym czasie Malwina i Peter *******************

Siedzieliśmy w naszym domku przy rozpalonym kominku i marzyliśmy o naszej przyszłości. Co nas czeka jak maluchy się urodzą ? Jak to będzie ? Gdzie zamieszkamy bo przecież trzeba się za czymś rozejrzeć. Wszystko nareszcie zaczęło się układać. Wszyscy na około byli szczęśliwi i zakochani. Nasza paczka mimo to iż każdy ma kogoś nie ucierpiała na tym nadal się spotykamy tylko, że w większym gronie. Nie mogę się doczekać aż ich wszystkich zobaczę. Tak bardzo się za nimi stęskniłam. Gdy7 pomyślę iż jutro już ich zobaczę to nie mogę się doczekać. Postanowiliśmy z Peterem wrócić trochę wcześniej gdyż trzeba zabrać się za znalezienie domu i jego urządzenie. Tak pochłonięta myślami nie zauważyłam nawet gdy Morfeusz zabrał mnie do swojej krainy.



W końcu jest zabijecie mnie bo nie było mnie tu tak długo, ale muszę się w końcu zabrać do roboty i skończyć to opowiadanie.

Dziękuje za miłe komentarze pod poprzednim postem.
Idę teraz nadrabiać zaległości u was.
życzę miłego czytania

Pozdrawiam Aldona :)

czwartek, 16 lutego 2017

Rozdział 43

Szłam przed siebie nadal nie zwracając uwagi na nawołującego za mną męża bym poczekała na niego. Nie wiem czemu mężczyźni są tacy głupi i nie rozumni. Czy oni nie kumają, że nas kobiety to irytuje gdy oglądają się na ulicy za inną. Ciekawe co by oni zrobili gdy my kobiety byśmy tak zrobiły. Chyba by nas ukatrupili na miejscu. Mało myśląc podeszłam pod budkę z lodami i zaczęłam podrywać chłopaka, który tam pracował.
- Hej przystojniaku - zwróciłam się do chłopaka.
- Hej sama jesteś - spytał z szarmanckim uśmiechem.
- A widzisz koło mnie kogoś - odpowiedziałam na pytanie ?
- No nie ale w takim stanie ? - spytał i pokazał na mój brzuch
- A co ciężarne gorsze. One nie zasługują na miłość ?- spytałam .
- Nie pewnie, że zasługują ale nie rozumiem jaki facet może zostawić kobietę w ciąży- powiedział i podał mi lody.
- ile kosztują - spytałam i zaczęłam jeść słodkości
- Na koszt firmy - powiedział i uśmiechnął się do mnie.
- Tu jesteś - podszedł nagle do nas Peter
- Co ty tutaj robisz ? - spytałam
- To samo mogę spytać ciebie - powiedział i spojrzał wymownie na chłopaka od lodów.
- My tylko rozmawiamy - powiedziałam obojętnie, a w duszy się cieszyłam bo widziałam, że Peter jest zazdrosny
- Dobra już wiem co zrobiłem źle mnie powinienem tak mówić i się zachowywać - powiedział i wręczył mi bukiet kwiatów.
- No niech mi to będzie ostatni raz - powiedziałam i poczęstowałam ukochanego lodami.
- pan Peter Prevc skoczek ?- spytał niedowierzając chłopak od lodów.
- Tak to ja - powiedział i obrzucił chłopaka nieufnym spojrzeniem
- Daj spokój tylko rozmawialiśmy - powiedziałam i obdarzyłam chłopaka miłym uśmiechem
- Toi pani musi być ta wielka miłością pana Petera i komentatorka sportowa ? - spytał a raczej stwierdził i nie mógł do wierzyć własnym oczom.
- Tak we własnej osobie i nie Pani tylko Po prostu Malwina jestem. - powiedziałam i podałam chłopakowi rękę tak jak top się robi gdy poznają się dwie osoby
- Adam - powiedział i podał rękę lekko speszony- przepraszam
- Ale za co - lekko się zdziałam
- za to ze próbowałem cie bajerować - powiedzial speszony
- nie ma za co to było całkiem miłe - powiedziałam i dałam chłopakowi 20 zloty, które zapłaciłabym za lody
- Ale nie trzeba przecież mówiłem ze na koszt firmy- powiedzial i chciał oddać mi kasę
- Daj spokój. Masz tu jeszcze moja wizytówkę i jak będziesz chciał ze mną komentować najbliższe zawody w których będę brała udział to daj znać - powiedziałam po czym wstałam z krzesła i złapałam ukochanego za rękę
- Pewnie, że chce na pewno się odezwę- powiedzial i pomachał nam na pożegnanie

Szliśmy z Peterem uliczkami miasteczka i podziwialiśmy przyuliczne stragany. Naprawdę podziwiam takich ludzi. Są nad morzem, a tak naprawdę nie mogą z tego korzystać. z zamyśleń wyrwał mnie głos ukochanego.

- Zobacz jakie śliczne- powiedział i wskazał na body dla naszych maleństw.
- O jakie śliczne poprosimy dwie sztuki- powiedziałam i dałam daną kwotę za rzeczy.

********************** w tym samym czasie Polska ***************

Impreza trwała w najlepsze. Nawet nie wiedziałem kiedy zacząłem tak swobodnie się czuć w towarzystwie kuzynki Dawida. Tosia była naprawdę ekstra. Ładna, zgrabna i do tego zabawna. Po prostu ideał. Postanowiłam ją ,, porwać " z tego miejsca gdyż chciałem się z nią przejść i porozmawiać.

- Chodźmy stąd - szepnąłem na uszko mojej towarzyszce.
- Ok. - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie

spacerowaliśmy tak z dobrą godzinkę aż tu nagle nie wiem czemu zacząłem ją całować. Całowałem tak jak jeszcze nigdy wcześniej. Jak ktoś by mógł ją mi odebrać. Jak to byłby nasz ostatni pocałunek. Nigdy jeszcze czegoś takiego nie czułem. Chyba po raz pierwszy w życiu naprawdę się zakochałem

- Zostań zew mną już na zawsze - powiedziałem patrząc głęboko w oczy Tosi.


Krótki bardzo krótki ale przez chorobę, która ciągnie się wieki nic nie wymyśle więcej.
Zostawiam wam do oceny

Pozdrawiam Aldona




niedziela, 22 stycznia 2017

Rozdział 42

Będziemy mieć śliczną parkę. Oczywiście Peter przeraził się na samym początku i zresztą do tej pory jak mówi jak się czujemy to tak jak bym nosiła tylko jedno dziecko, a nie dwójkę. Będzie śliczna dziewczynka i śliczny chłopiec. Nie wiemy jak jeszcze nadamy imienia dla naszych pociech, ale nasi znajomi już wybierają imiona miedzy sobą i co chwila przysyłają mi nowe imiona dla naszych pociech. Nawet w podróży poślubnej nie dają mi spokoju.

- No nie wywołałam wilka z lasu - powiedziałam spoglądając na dzwoniący telefon - czy oni nawet w takie wakacje nie mogą dać nam spokoju?
- Kto to znowu - spytał się mój mężuś - albo nie mów mi sam zgadnę. Niech to pewnie znowu Maciek.
- No bo kto inny - powiedziałam i odebrałam zieloną słuchawką.
- Hej właśnie jestem w szpitalu miałam mały wypadek i właśnie zostałeś wujkiem - powiedziałam bardzo poważnie.
- Ty chyba żartujesz miała s tam dbać o siebie a nie rodzić przed czasem. Dawaj mi tu Petera. wiedziałem, że nie umie się togą zająć, mówię, że muszę z wami jechać bo beze mnie sobie nie poradzicie. Już się pakuje i do was jadę niech go tylko dopadnę a mu chyba nogi z czterech liter powyrywam- zaczął robić aferę tak głośnio, że musiałam odłożyć telefon od ucha bo inaczej bym chyba ogłuchła.
- Zwariowałeś, uspokój się wszystko jest dobrze. Jesteśmy na plaży, oczywiście leże w cieniu, żeby nie było- powiedziałam by go uspokoić.
- Ty mnie rób sobie zez mnie takich jaj bo ja tu na zawał serca zejdę- powiedział urażony chłopak.
- Oj to nie dzwoń 25 razy dziennie jak się czuje bo mnie to już denerwuje. A teraz jak pozwolisz rozłączę się by dalej móc się delektować miesiącem miodowym. Pa- powiedziałam i się rozłączyłam po czym znowu mogłam się delektować nadmorskim klimatem.
- I to mi się podoba - powiedział Peter.
- Ale co ?-p spytałam zdziwiona.
- Nic tylko ty - powiedział szczerząc się do mnie i zaczął bawić się moimi sznurkami przy bikini.
- Co ty robisz jesteśmy na plaży w miejscu publicznym idioto- powiedziałam zgodnie z prawdą.
- No i co jakoś wczoraj w wodzie ci to nie przeszkadzało - powiedział i poruszył znacząco brwiami,a ja już wiedziałam, że się nie oprze jego urokowi.


***************** w tym samym czasie Polska ********************

- No nie chamsko się rozłączyła - powiedziałem rozwścieczony.
- Maciek daj spokój. Jest z Peterem nic jej się nie stanie - powiedział Kuba.
- Tak ale to ja jestem za nią odpowiedzialny - powiedziałem zrezygnowany.
- Chyba byłeś dopóki nie wyszła za mąż - powiedział mój rezolutny brat.
- Tak ale....
- Ty po prostu sobie odpuść ona ma już męża. Za chwile urodzi mu dzieci. Znajdź sobie inny obiekt zainteresowania, dobrze ci radze.
- Ale Kuba ja nie chce nikogo innego - powiedziałem załamany.
- Mam pomysł jest sobota ubieraj się i idziemy na imprezę. Musisz o niej zapomnieć w strefie miłosnej i znaleźć sobie jakąś fajną laskę - powiedział Kuba i już dzwonił do chłopaków z drużyny.

Nie miałem więc wyjścia wstałem z kanapy i poszedłem do swojego pokoju by móc ubrać się w coś nadającego się na imprezę. Nie miałem w ogóle ochoty na świętowanie, ale może to pomoże zapomnieć o nie udanej miłości i spojrzeć na Malwinę jak na siostrę. Nie wiem ale muszę to9 zrobić bo zwariuje. Gdy byłem już gotowy zszedłem na dół a tam już wszyscy byli by ratować mnie z opresji to się nazywają przyjaciele gdy dzieje ci się krzywda zawsze wesprą cie. Nie zależnie od sytuacji i miejsca. Zawsze pocieszą lub krzykną jak jest to potrzebne. Pomilczą lub dadzą si się wygadać. Nie mogłem marzyć o lepszych przyjaciołach.

- Hej wszystkim- powiedziałem na przywitanie.
- Hej pamiętasz jeszcze moja kuzynkę. P Przyjechała do nas na wakacje i postanowiłem ją zabrać ze sobą- powiedział Dawid i wskazał na czarująca młodą kobietę. Aż nie mogłem oderwać od niej oczu.ą
- Czczczeeeeść - powiedziałem jąkając się.
- Hej- powiedziała Tosia- widzę, że odjęło ci mowę uznam to za komplement.
- WOW ale wyrosłaś. ostatni raz widziałem cię
- 6 lat temu- dokończyła dziewczyna- i od tamtego czasu sporo się zmieniłam. Zaczęłam ćwiczyć zrzuciłam trochę tu trochę tam i wyglądam o niebo lepiej
- To prawda. Zawsze mi się podobałaś ale teraz wyglądasz jeszcze ładniej.- powiedziałam i złapałem dziewczynę i wyszliśmy z domu
- No to widzę, że Kot chyba zapomni przy niej o Malwinie ale fakt zmieniła się nie do poznania- powiedział Kuba
- ale co jest najlepsze dostała prace u nas w kadrze ale na razie cicho- powiedział Dawid i położył palca na ustach po czym udaliśmy się za nowa parą.
- Poczekajcie zrobię im zdjęcie i wyśle Malwinie i Peterowi- powiedział Krzysiek.
- Hej zakochańce sweet focia na pamiątkę - powiedział Grzesiek i zrobił zaskoczonej dwójce zdjęcie.


******************* Peter i MALWINA ******************

- No nie znowu - jęknęłam na dźwięk telefonu.
- Co znowu - powiedział Peter z bananem na tworzy.
- I z czego się tak cieszysz? - spytałam chodź wiedziałam jaka będzie odpowiedz.
- Zawsze mnie zadowalasz i uwielbiam się z tobą kochać - powiedział.
- No widzisz jestem w tym mistrzynią - powiedziałam i zobaczyłam wiadomość od Grześka.
- Hej zobacz Kot ma dziewczynę - powiedziałam zadowolona i szczęśliwa bo cieszyłam się ze szczęścia kumpla.
- WOW ale laska - powiedział Peter za co dostał w głowę butelką.
- Hej za co - spytał zaskoczony.
- za nic - powiedziałam po czym wstałam i udałam się w stronę wyjścia z plaży pozostawiając za sobą zszokowanego męża.

Hej ale mnie tu długo nie było. Nadszedł czas by w końcu dokończyć to opowiadanie. Mam teraz więcej wolnego czasu więc mogę. Choć nie obiecuje bo nie chce was zawieść. Mam jednak motywacje teraz by dokończyć to opowiadanie ( w końcu bo przecież ile można, a sama nie lubię jak ktoś tego nie robi i pozostawia opowiadanie bez dokończenia, więc ja muszę to zrobić ba nie muszę ale chce )Zapraszam do czytania i komentowania. Zależy mi bardzo na tym drugim by zobaczyć ile osób będzie to czytać.

Ale wczoraj były emocje czekam na dzisiejsze zawody :)
A jak u was co się dzieje ? Będziecie czytać ?

Pozdrawiam gorąco
Aldona :)