czwartek, 23 października 2014

Rozdział 20

Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Ku nam zbliżała się sama Neisha. Z wrażenia aż zaniemówiłam.
- Cześć Peter. Jak się masz -spytała- Ty pewnie jesteś Malwina. Wiele o tobie słyszałam i to same zalety- uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie
- Dobrze- odparł Peter- Chciałbym ci przedstawić moją dziewczynę Malwinę. Bardzo lubi twoje piosenki- powiedział z uśmiechem, a ja go wlałam w zebra- Ałła za co ?
- Za jajco. Ty dobrze wiesz- powiedziałam i skierowałam kolejne zdania do swojej idolki- Tak jestem Malwina. Mogę wiedzieć skąd o mnie słyszałaś i co ?. Domyślam się od kogo, ale jestem ciekawa co takiego ci naopowiadał ten mój mężczyzna. Tak poza tym to świetnie śpiewasz i masz świetne kawałki. Szczególnie ten ostatni pod tytułem ,, Gloria" fajnie, że gwiazdy walczą z prostytucją- zakończyłam swój monolog
- Po pierwsze dziękuję za miłe słowa dotyczące mojej twórczości. Co do wiadomości o tobie to jeśli pozwolisz to zostanie to moją i mojego informatora słodką tajemnicą, a teraz zapraszam was na plan mojego nowego teledysku- uśmiechnęła się do nas życzliwie i poszliśmy za piosenkarką.

Było cudownie. Cieszyłam się, że mogłam poznać z jednych moich idolek i przy okazji poznać życie na planie teledysku. Neisha okazała się bardzo miłą i sympatyczną osobą. Pokazała nam wszystko, a raczej mi bo Peter wiedział jak wygląda życie na planie. Podobała mi się niespodzianka Petera ale niestety to co dobre szybko się kończy i musieliśmy jechać w dalszą podróż zaplanowaną przez Słoweńca.

- Dziękuję bardzo, iż zgodziłaś się na spotkanie z nami- powiedziałam gdy znaleźliśmy się koło auta Petera
- Nie ma za co.To był przyjemny dzień. Miło się z wami spędza czas. Wpadnijcie do mnie jak będziecie kiedyś w Słowenii- odparła Neisha
- Chętnie.Czesze się, że nie przeszkadzaliśmy ci tak bardzo na planie- powiedział Peter
- Oj przestań. Przynajmniej mogłam trochę spędzić czas z kimś innym niż tylko z osobami z planu. Naprawdę ja też świetnie się bawiłam. Niestety muszę uciekać. Wiecie praca wzywa- powiedziała i pożegnała się z nami
- Dziękuję, za taką miłą niespodziankę- powiedziałam do chłopaka i dałam mu całusa w policzek
- Nie ma za co- powiedział- a teraz jedziemy już na nasze wymarzone wakacje
- Już są idealne- powiedziałam

5 godzin później

Jak tu pięknie. Byliśmy w mieście o nazwie Maribor. Nigdy o nim nie słyszałam. Postanowiłam sobie jednak, iż poczytam trochę o tej miejscowości. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się przed pewnym budynkiem. Nie był to typowy hotel lecz pensjonat. W duchu byłam bardzo wdzięczną Peterowi za to, iż właśnie zatrzymaliśmy się w pensjonacie, a nie w hotelu. Nigdy nie przepadałam za hotelami nie przypominały mi ogniska domowego. Były dla mnie takie zimne. Za to pensjonat kojarzył mi się z takim ciepłem rodzinnym, a do tego była przy nim piękna łąka gdzie można wyjść na spacer lub usiąść lub położyć się na trawie i pooglądać chmury na niebie. Takich uroków na pewno nie znajdę w żadnym hotelu.

- WOW jak tu pięknie- powiedziałam gdy wysiadłam z samochodu i głęboko wciągnęłam powietrze- dziękuję, że wybrałeś pensjonat niż hotel za którymi nie przepadam
- Nie ma za co- powiedział i wyjął z bagażnika nasze bagaże- Miałem nadzieję, że ci się tu spodoba. Wiem jak cenisz naturę
- Dziękuję- powiedziałam i dałam buziaka chłopakowi
- Chodźmy się zameldować - odparł i wziął nasze bagaże i weszliśmy do pięknego domku.
- Pewnie zimą musi tu być pięknie- powiedziałam do chłopaka
- Tak to prawda- powiedziała do nas kobieta w średnim wieku- witam państwa w czym mogę służyć?
- Miałem rezerwacje na nazwisko Prevc- odparł Peter
- Aha tak owszem. Zaprowadzę państwa do pokoju- odparła kobieta i ruszyliśmy za nią. Nagle poczułam jak ktoś z całym impetem wpada we mnie. W tej samej chwili znalazłam się na podłodze korytarza
- Ja bardzo panią przepraszam. Ja nie chciałem , ja tylko- zaczął mój sprawca jak na moje oko miał ok 6 lat
- Nic się nie stało. Nic nie szkodzi. Wszytko w prządku ? Nie skaleczyłeś się - spytałam chłopca przyjaźnie uśmiechając się do niego przyjaźnie
- Nie, jeszcze raz przepraszam - powiedział
- Kacper wszystko ok. Prosiłam byś nie biegał po pensjonacie- zwróciła się kobieta do chłopca
- Przepraszam mamo ja tylko chciałem poznać swojego idola- powiedział chłopiec i zwrócił się do Petera- Czy mógłbym prosić pana o autograf i jeszcze raz przepraszam iż potrąciłem pańską żonę, chociaż muszę przyznać jest bardzo ładna- powiedział Kacper, a ja myślałam iż wybuchnę tam śmiechem
- Proszę bardzo- powiedział Peter podając podpisaną kartkę chłopcu- dziękuję za komplement. Widzisz mam szczęście mieć taką kobietę przy boku. Ty też pewnie znajdziesz kiedyś taką
- Gdybyś ty się z nią nie o żenił sam bym to zrobił- stwierdził chłopiec i poszedł się pochwalić swoim autografem kolegom
- Ma pani uroczego synka - powiedziałam do właścicielki
- Bardzo państwa za niego przepraszam- powiedziała skruszona właścicielka
- Nie ma za co naprawdę - powiedział Peter- miło nam było go poznać
- Tak jest bardzo energiczny- powiedziałam i odebrałam klucze od naszego pokoju
- Życzę udanego wypoczynku i jeszcze raz przepraszam za syna - powiedział nam właścicielka i zostawiła nas samych
- Oj widzisz masz poważnego konkurenta na swojej drodze- powiedziałam próbując zachować powagę
- Naprawdę ?- spytał zbliżając się do mnie
- Naprawdę- powiedziałam i wybuchłam głośnym niepohamowanym śmiechem
- Z czego się śmiejesz ?- spytał Peter
- Gdybyś widział swoją minę jak ten chłopiec powiedział na korytarzu, że się by ze mną ożenił gdybym była wolna- powiedziałam
- Naprawdę ? aż taką miałem złą minę - spytał zdziwiony
- Stałeś z otwartą buzią- powiedziałam nadal się śmiejąc - z jednej strony to ciekawe wczoraj byłam twoją dziewczyną chodź tak naprawdę dopiero dzisiaj nią zostałam, a teraz ludzie myślą iż jestem twoją żoną- i znowu zaczęłam się śmiać
- Faktycznie to zabawne- powiedział i dołączył do mnie
- Co będziemy robić teraz - spytałam gdy się już uspokoiłam
- Nie wiem, a na co masz ochotę ?- spytał mój chłopak
- Nie mam pojęcia. Może się przejdziemy po mieście i pozwiedzamy ?- spytałam
- Nie ma problemu- powiedział z uśmiechem- trochę się odświeżymy i możemy ruszać na miasto
- świetnie - powiedziałam i wzięłam swoje rzeczy po czym udałam się do łazienki.

Całe szykowanie zajęło nam może z 30 minut. Muszę przyznać iż potrzebny mi był prysznic i cała ta wycieczka, która oderwała mnie od rzeczywistości i od braci Miętus oraz Kotów
- Kurczę, ale ze mnie gapa- powiedziałam uderzając się otwartą ręką czoło
- Co się stało ?- spytał Peter zapinając bluzę
- Miałam zadzwonić do Miętusów i do Kotów jak wyląduje w Słowenii i tego jeszcze nie zrobiłam. Muszą się bardzo martwić-0 powiedziałam i pośpiesznie wybrałam numer Krzyśka. Odebrał prawie natychmiast.
- Hej Krzysiu chciałam ci powiedzieć, iż jestem cała i zdrowa oraz przepraszam że tak późno dzwonie- powiedziałam na jednym wydechu
- Teraz łaskawie się odzywasz. Prosiliśmy żebyś odezwała się wcześniej. Wiemy, że nic ci nie jest i twój chłopak o ciebie dba ale jeśli coś ci zrobi to chyba mu jaja urwę.- stwierdził Krzysiek prawie krzycząc
- Skąd wiesz, iż jestem z Peterem parą ?- spytałam zdziwiona
- Bo on przynajmniej dzwoni do Tepesa i mówi, iż wam nic nie jest- powiedział z irytacją i gniewem w głosie
- Przepraszam- powiedziałam szczerze- proszę nie gniewajcie się na mnie- powiedziałam błagalnie
- Oj no już dobrze- powiedział udobruchany- przecież wiesz, ze nie umiem się na ciebie gniewać.Bawcie się dobrze i pozdrów Petera
- Ok do zobaczenia w niedziele
- No pa pa- i się rozłączyłam
- Już się musiałeś pochwalić Tepesowi iż jesteśmy razem. Podejrzewam iż nie był z tego zadowolony- powiedziałam z lekkim rozbawieniem
- Życzył nam szczęścia- powiedział - a teraz chodźmy na miasto. Tylko najpierw pójdziemy coś zjeść,a potem pozwiedzamy- powiedział z uśmiechem chłopak
- Ok mi pasuje- powiedziałam i wyszliśmy z pokoju

Wyszliśmy na zewnątrz i niemal od razu oślepiło mnie światło słoneczne. Udaliśmy się do centrum miasta na obiad. Następnie po zwiedziliśmy Maribor. Było to cudowne popołudnie lecz bardzo wyczerpujące.

Witam ponownie. Już jestem i przepraszam za tak długą nieobecność. Następny rozdziałpostaram się dodać szybciej.

Co do tego rozdziału to za bardzo mi się nie podoba i uważam iż jest denny nie jest chyba źle, ale zostawiam go wam do ocenienia.

Mam nową czytelniczkę, którą pozdrawiam i mam nadzieję, iż zostanie z tym opowiadaniem jak najdłużej się da. Ten rozdział dedykuję więc jej. SKOKI PASJA mam nadzieję, że zostaniesz do samego końca z tym opowiadaniem. Pozdrawiam cię serdecznie :)

Pozdrawiam Aldona :)


CZYTASZ = MOTYWUJESZ
KOMENTUJESZ = PODWÓJNIE MOTYWUJESZ

piątek, 10 października 2014

Rozdział 19

Rano obudziłam się w ramionach Petera. Próbowałam sobie przypomnieć co się stało wczoraj i gdzie jestem. No tak rodzinny dom Petera Prevca. Jego rodzina jest taka fajna. Sama chciałabym mieć taką w przyszłości. Nagle zorientowałam się dla czego tak naprawdę się obudziłam. Otóż przyglądał mi się pewien osobnik z pięknym uśmiechem.
- Dzień dobry,Malwino- powiedział Słoweniec i dał mi buziaka w czółko
- Dzień dobry- powiedziałam odwzajemniając uśmiech- mogę się o coś spytać?
- Oczywiście, że tak- powiedział
- Dlaczego przedstawiłeś mnie swoim rodzicom jako swoją dziewczynę, a nie przyjaciółkę lub znajomą- spytałam się przypominając sobie wczorajsze wydarzenie
- No bo....- zaczął się jąkać
- No nie obijaj w bawełnę tylko mów prosto z mostu- powiedziałam
- No bo widzisz - zaczął
- No mów wreszcie- powiedziałam nadal leżąc obok niego
- Daj mi w końcu powiedzieć i proszę nie przerywaj mi- powiedział
- Dobrze już, dobrze mów - odparłam i zamknęłam swoją buzię na kłódkę
- Bo widzisz bardzo mi się podobasz. W sumie od samego początku jak się poznaliśmy. Byłem zazdrosny i o ciebie i Kota jak i o Miętusa, ale potem zboczyłem , ze wy się tylko kumplujecie i w ogóle i podobasz mi się i chce z tobą być i gdy wczoraj nie zaprzeczyłaś przy mojej rodzinie to pomyślałem ze jest dla mnie jakaś szansa, bo ty nie patrzysz na mnie p[rzez pryzmat tego, że jestem skoczkiem i, że mam pieniądze. Ty na mnie patrzysz jak na normalnego faceta. czy zostaniesz moją dziewczyną ?- tak zakończył swój monolog
- Ja nie wiem co powiedzieć- stwierdziłam gdy przetworzywszy jego słowa
- Dobra nie ważne. Zapomnij o tym co ci powiedziałem. Tylko się wygłupiłem i tyle- stwierdził i opadł bezwładnie na poduszkę po czym zakrył się całkowicie pościelom
- Peter, proszę spójże na mnie- powiedziałam to gdy usiadłam na jego brzuchu i odkryłam jego twarz
- Ale po co skoro...- zaczął ale nie dałam mu dokończyć bo pocałowałam go
- Teraz lepiej-stwierdziłam - czy ty się umiesz kiedyś zamknąć. Powiem ci jedno. Uwierz w siebie człowieku
- Czy to oznacza, iż się zgadzasz ?- spytał z nadzieją w głosie
- Pewnie, że tak - powiedziałam i zaczęłam się śmiać- Teraz już wiem iż powiedzenie od nienawiści do miłości jest prawdziwe
- Co my takiego powiedzenia nie mamy- zdziwił się Słoweniec i zaczął się śmiać
- Ale u nas tak- powiedziałam- i nie mów, że jest nie prawdziwe. Dobrze pamiętam początki naszej znajomości
- Ja też- uśmiechnął się do mnie łobuziarsko
-Dlaczego tak na mnie patrzysz ?- Spytałam swego chłopaka. Ale to brzmi. Nigdy bym się nie spodziewałam, że mnie i Petera coś połączy więcej
- Bo mogę- powiedział zabawnie
- A kto Ci pozwolił ? - spytałam bardzo poważnie
- Sam sobie pozwoliłem. Przecież jesteś moją dziewczyną- powiedział i dał mi szybkiego buziaka po czym wstał z łóżka
- A ty dokąd się wybierasz ?- spytałam zdziwiona bo była dopiero 5
rano. OMG dawno nie wstałam o tej godzinie
- Zaraz idę pomóc tacie na gospodarce, potem zjemy śniadanie i ruszamy dalej w nasze wakacje - powiedział dumnie
- To poczekaj na mnie ja wezmę prysznic i ci pomogę- powiedziałam szybko wstając z łóżka
- Przestań, połóż się i wyśpij- powiedział czule podchodząc do mnie
- Ale ja chce ci pomóc. Kocham wieś i prace na niej- powiedziałam po czym dałam szybkiego buziaka chłopakowi i udałam się do łazienki

Oj tak ciepły prysznic mi się przydał. Od razu zeszły ze mnie emocje po dzisiejszym poranku. Nadal nie mogę uwierzyć w swoje szczęście. To, że moje życie zaczyna się układać. Mam nowy dom, rodzinę przyjaciół, bez których nie wyobrażam sobie teraz życia. No i Peter. Mój kochany Słoweniec. Uśmiechnęłam się sama do siebie na wspomnienia naszej początkowej znajomości.

-Kobieto, moja kochana co ja z tobą mam- powiedział Peter gdy mijaliśmy się w drzwiach jego pokoju
- Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwy w życiu. Chce żeby tak było- powiedziałam- A poza tym nie będziesz się nudził przy mnie- dodałam z uśmiechem
- Oj tak tego mogę być pewien, że nuda przy tobie mi nie grozi- powiedział
- Ale mam nadzieje, że nie zamęczysz mi syna - powiedział jego ojciec, a ja na te słowa aż podskoczyłam, bo mnie miałam pojęcia,że ktoś nas obserwuje
- Spokojnie tato. Malwina jest aniołem ma wiele zalet, a jej największą wadą jest to, iż jest gadułą oraz, że nie che niczyjej pomocy. Wszystko chce zrobić sama, ale w sumie to jest zaleta, a nie wada. Więc nie musisz się martwić, ze jest ze mną tylko dla pieniędzy- powiedział Peter a mnie aż zamurowało
- Spokojnie synu, masz racje przeszło mi to przez myśl, ale gdy was zobaczyłem teraz razem i zobaczyłem, ze Malwina jest gotowa by pomóc na farmie przekonałem się, ze nie zależy jej tylko na pieniądzach. Chciałem cię przeprosić za to- powiedział ojciec Petera
- Spokojnie. Wiem iż ludzie mogą tak sądzić ale ja nie mam takich zamiarów. Nie wiem czy jestem zakochana w pańskim synu ale na pewno jestem nim zauroczona. Chciałam to sprawdzić i mam nadzieje, że ten wyjazd to rozstrzygnie- odparłam
- Tato wiem co czuje Malwina, ale nie żałuje decyzji o związaniu się z nią. Mam nadzieje, iż ten związek przerodzi się w wielką miłość - powiedział Peter
- Widzę, że oboje jesteście w sobie zakochani ale jeszcze się do tego nie przyznaliście przed samymi sobie. Ale jestem spokojny, że mój syn będzie z tobą szczęśliwy i za to ci dziękuję- powiedział i poszedł
- Ok idę pod prysznic, a ty akurat się ubierzesz i pójdziemy wypuścić kury, wyprowadzić konie i krowy na pastwisko i trzeba będzie jeszcze wydoić kozę. Gotowa na wrażenia z rana?- spytał Peter
- Pewnie że tak - powiedziałam uśmiechnięta i poszłam się uczesać i ubrać w coś

Gdy weszłam dobrze do pokoju zobaczyłam na łóżku czerwoną różę i mały liścik obok kwiatów. Mała karteczka głosiła
,, Codziennie powinnaś być obsypywana takimi kwiatami.
Zasługujesz na to.
Teraz jesteś moja, a ja twój.
Twój kochany chłopak :* "

Róża była przepiękna. Poczułam jej zapach. Był taki cudowny, ze od razu się uśmiechnęłam. Zastanowił mnie tylko jeden fakt. Skąd on tak szybko wziął ten kwiat? Nie ważne teraz już z podwójną energią weżnę się do pracy jaka jet nam zadana na rano.

3 godziny później

Ruszyliśmy w dalszą drogę. Próbowałam coś wyciągnąć z Petera ale nic z tego. Nie powiedział mi dokąd nas wiezie.
- Peter kochanie, powiedz mi dokąd nas zabierasz- powiedziałam to zdanie chyba po raz enty
- Zaraz się przekonasz jesteśmy już na miejscu- powiedział i zatrzymał się przy jakiejś drodze a po jednej stronie były drzewa po drugiej zaś jezioro. Myślałam iż udamy się w kierunku jeziora, ale mój ukochany ruszył w przeciwnym kierunku.Za drzewami ukryta była polanka
- I jak? Podoba ci się - spytał i pokazał na polanę. Gdzie w oddali był przeuroczy widok na góry
- Jest pięknie dziękuję, że mnie tu przywiozłeś- odparłam
- Ale to nie koniec niespodzianek. Zobacz kto jest na polanie i kto idzie w naszą stronę- odparł, a ja zamarłam. W naszym kierunku szła osoba, której nigdy bym się tu nie spodziewała, a była nią ....

Przepraszam iż dopiero teraz ale nie mam w ogóle na nic czasu ostatnio.
Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Chciałabym również podziękować za wasze komentarze pod ostatnim postem. Widzę, iż jeszcze ktoś to czyta.
Postaram się nadrobić wszystkie braki na waszych blogach, słowo harcerza.
Życzę miłego czytania

Pozdrawiam Aldona :)

P.S.
Jaki wynik obstawiacie w jutrzejszym meczu z Niemcami?