środa, 28 maja 2014

Rozdział 13

Zostałam sam na sam z Krzyśkiem. Przez dobrych kilka minut trwała krępująca cisza.
- Powiedz w końcu coś- powiedziałam by przerwać cisze
- Nie widzisz, że myślę- powiedział chłopak z oburzeniem
- Ty myślisz ?- spytałam i zaczełam się śmiać
- Bardzo śmieszne, wiesz- powiedział z obucheniem
- No i co tam wymyśliłeś ? - spytałam zaciekawiona
- Jedno słowo. IMPREZA- wykrzyczał na cały dom
- Oszalałeś jak mam iść na impreze ze złamaną nogą ?- spytałam z irnią i popukałam w gips by przypamnieć o nodze
- Jak nie Malwna na impreze, to impreza przyjdzie do Malwiny- powiedział inteligętnie
- O co ci chodzi bo nie rozumiem- powiedziałam
- Wiesz co użyj czasami swego mózgu, co ?-powiedział dobitnie
- Sam zrób urzytek ze swego mózgu wielkości orzeszka- powiedziałam
- dobra, dobra wybaczam ci te twoje riposty- powiedział, a mi aż rece opadły- poprostu zróbmy impreze wśród najbliższych znajmych- powiedział z wielkim bananem na twarzy
- Jeśli to bedą najbliższe osoby to czemy nie- zgodziłam się i już miałam widok przed oczyma naszych znajomych
- Ok to ja się zajmę organizacja a ty idz sie przebrać. Za pół godziny widzimy się na jmprezie na dole- powiedział
- a co z jedzeniem i piciem- spytałam zdziwiona
- To zostaw mi - powiedział i chwycił swoją komórkę, a ja poczłapalam się o kulach do łazienki. Nie wiem co się ze mną dzieje. By się wyszykawać na dzisiejszą impreze potrzebowałam prawie 2 godziny. Fakt, faktem ale mam złamaną nogę, ale by tak to na mnie wpłynelo. Gdy w końcu zeszłam na dół impreza trwała w najlepsze. Miało być tylko kilka osób, a tam całe chyba Zakopane. Nieźle się zapowiada.
- O Malwina w końcu chodź poznasz moich znajomych- powiedział zadowolony z siebie Krzysiek
- Ale to miała być impreza wśród przyjaciół- powiedziałam niepewnie
- Ale przecież są tu wszyscy moi znajomi- wyszczerzył się- No chodź
- No przecież idę- powiedziałam i ruszyłam za nim o kulach

Zanim poznałam wszystkich to troszkę minęło. Udało mi się po jakiejś godzinie ,,wyrwać" z rąk Krzyśka. Podeszłam do stolika na, którym stały napoje bezalkoholowe. Nalałam sobie soku i gdy się odwróciłam, oczywiście kogoś polałam. Ja i moja niezdarność.
- Przepraszam nie chciałam, naprawdę- powiedziałam do przystojnego bruneta
- Nic się nie stało.- powiedział uśmiechając się
- Ale przecież- powiedziałam
- Jesteś tu nowa ?- spytał niż gruszki, ni z pietruszki
- Tak- pokiwałam głową- aż tak to widać
- Nie tylko, iż Grzesiek mi mówił, że jego nowa współlokatorka jest trochę nieogarnięta, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu- stwierdził
- Tak to ja- powiedziałam
- A;le nie mówił, iż jesteś taka ładna- powiedział, a ja się zarumieniłam. Dobrze było trochę ciemno, to nie było tego widać
-Oj nie przesadzaj - stwierdziłam i upiłam łyk soku, który jeszcze pozostał w kubku
- Tak w ogóle to Piotrek jestem- Przedstawił się
- Malwina- powiedziałam i podałam chłopakowi dłoń
- Może wyjdziemy na zewnątrz i pogadamy?- zaproponował
- Pewnie- powiedziałam i ruszyłam w kierunku drzwi wyjściowych

Siedzieliśmy tak i gadaliśmy chyba z 2 godziny. Muszę przyznać iż Piotrek jest naprawdę miłym i sympatycznym facetem. Mamy wiele wspólnych tematów i zainteresowań.Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak czułam, się w towarzystwie faceta. Byłam pewna iż zdobyłam kolejnego kumpla, nieładnie teraz to określę ale inaczej nie umiem wybaczcie, do kolekcji.
- Patrz jakie piekę gwiazdy- rozmarzyłam się
- No fakt, faktem- stwierdził
- Gdzie ty się podziewałaś- wpadł do nas Krzysiek z wielkim impetem- Maciek wrócił i cię szuka. Jest troszkę wściekły
- Jaki Maciek?- spytał zdezorientowany Piotrek
- Kot- odparłam Piotrkowi, po czym kolejne słowa skierowałam do Krzyśka- dlaczego mnie szuka, i dlaczego jest wściekły ?
- Coś, że jak zwykle nie umiesz odebrać telefonu oraz, że zrobiliśmy imprezę i go na niej nie było- powiedział, a ja w tle zobaczyłam zbliżającego się do nas Maćka
- Malwina do jasnej ciasnej po co ci ten telefon?- spytał z wyrzutem- nawet mnie nie powiadomiliście, że zrobiliście imprezę. Nawet mój kochany brat, który dopiero teraz do mnie zadzwonił bym po niego przyjechał, bo sam nie jest w stanie wracać. - skończył swój monolog młodszy z braci kot
- Oj nie przesadzasz bracie- te słowa wypowiedział kompletnie pijany Kuba, który ni z tego ni z owego zjawił się koło nas
- Kubuś siadaj- powiedziałam klepiąc miejsce obok mnie
- Koło ciebie królowa na pewno usiądę- jak powiedział tak też uczynił
- Oj Kubuś, Kubuś- poklepałam chłopaka, który położył się na moich kolanach i prawie na natychmiast usnął
- Dobra to ja lecę- powiedział Piotrek po czym wstał., pożegnał się i poszedł zostawiając mnie z tymi oszołomami
- I teraz do łóżeczka- stwierdziłam ziewając
- To chodź zaprowadzę cię i Kubę, a ja jeszcze pogadam z Krzyśkiem- stwierdził Maciek
- Dobrze- powiedziałam i skierowałam się w stronę domu, do swego upragnionego w tym momencie łóżka

I 13 za nami. Pechowa 13 trzeba dodać. Od razu chciałam was przeprosić, iż dopiero teraz ale z powodu wyładowań atmosferycznych jakie panowały w moim rejonie od niedzieli, to wcześniej się nie dało.Co do odcinak to kompletnie nie miałam na niego pomysłu.

Pozdrawia Al;dona :)



poniedziałek, 19 maja 2014

Rozdział 12

Leżałam w szpitalu już 4 dni. Muszę przyznać, iż jest bardzo przyjemnie. Myślałam, że będzie gorzej. Przez te 4 dni zrobili mi chyba wszystkie niezbędne badania. Maciek z Peterem nie odstępowali mnie prawie na krok, ale nie myślcie sobie że ani razu nie spróbowałam uciekać, przecież inaczej nie byłabym sobą. Fakt uciekłam chyba z 9 razy, ale nie daleko bo na oddział onkologii dziecięcej. Tych chorych dzieci było mi szkoda, za każdym razem tam uciekałam i opowiadałam dzieciakom historie i bajki. Czerpałam z tego dużo przyjemności. Teraz też uciekłam Maćkowi, a muszę przyznać że ze złamaną nogą jest troszkę trudno, ale jakoś człapała sie do dzieciaków. One dodawały mi takiej wewnętrznej siły. Teraz też jestem u dzieciaków. Skończyłam opowiadać bajkę gdy zobaczyłam, iż mam jeszcze jednego słuchacza, tylko, że to już jest takie troszkę wyrośnięte dziecko.
- Jestem z ciebie dumny- podszedł do mnie Maciek
- Dziękuję- powiedziałam z uśmiechem
- Kiedy teraz przyjdzie pani do nas na bajkę- spytał mały 5 letni, Kubuś
- To chyba będzie trzeba troszkę przełożyć- powiedział Maciek, a ja na niego dziwnie popatrzyłam
- Dlaczego - spytała się mała Julka
- Bo Malwina dzisiaj wychodzi ze szpitala- powiedział z uśmiechem- tu mam wypis- i wręczył mi świstek papierku
- Postaram się was odwiedzić jak najszybciej- powiedziałam i posłałam dzieciakom uśmiech, chodź samej nie było mi wcale do śmiechu
- Fajnie by było- powiedział 3 letni Maciuś i podszedł do mnie po czym dał mi całusa w policzek
- Oj dziękuje- powiedziałam i go przytuliłam- będzie mi was brakować

Żegnałam się z tymi dzieciakami, i płakać mi się chciało. Byłam już w drodze do domu gdy z zamyśleń wyrwał mnie głos Maćka
- Bardzo polubiłaś te dzieciaki, prawda- spytał
- Tak bardzo- odparłam
- Widać to było, naprawdę. Jestem przekonany że będziesz wspaniałą matką, a chłopak który cię rozkocha w sobie to będzie prawdziwym szczęściarzem - powiedział
- Daj spokój po prostu lubię przebywać z dzieciakami- stwierdziłam- a poza tym nigdy się nie zakocham. Większość facetów to świnie.
- Stwierdzasz to na podstawie twojego związku zanim zjawiłaś się u nas ?- spytał, a ja tylko przytaknęłam- przecież to, że on cię zdradził to nie oznacza że każdy facet taki jest. Ja bym tego nie potrafił zrobić .
- Ale większość tak mówi, a potem co - odparłam i usłyszałam dźwięk telefonu. Sięgnęłam swojego fona z kieszeni i odebrałam połączenie od Petera
- Cześć stary jak tam żyjesz ? Trener Cię jeszcze nie zabił za to, że dopiero wczoraj stawiłeś się na treningu?- spytałam z rozbawieniem. Nasze stosunki się poprawiły i to na lepsze
- Daj spokój Maniek on chce mnie chyba zaharować na śmierć.- powiedział z wielkim wyrzutem
- Poczekaj chwilę, włączę głośno mówiący bo właśnie wracam ze szpitala i obok mnie siedzi Kot, który też chce z tobą pogadać- powiedziałam i włączyłam opcje na głośno mówiący
- Oj Peter, Peter, nie było trzeba sobie urządzać wycieczki do Polski. Chciałeś to masz, więc nie marudź- i znowu wybuchłam niepohamowanym śmiechem
- Maniek ja Cię kiedyś zabije zobaczysz- powiedział Słoweniec z wyrzutem
- Ale który Maniek- spytał Kot
- Wy dobrze wiecie o kogo mi chodzi- stwierdził Prevc- spadaj Tepes daj mi pogadać spokojnie
- Z kim tak namiętnie gadasz ? Z tym chłopakiem co ma jeszcze lepsze pomysły niż ja? - dało się usłyszeć w tle, a ja normalnie zdębiałam. Dlaczego każdy myśli że jestem facetem
- Peter to ja cię zabiję- powiedziałam
- Cześć Maciek, cześć Maniek, chciałem ci pogratulować pomysłów, widać że jesteś facet z jajami. Ja na pomysł z psem bym nie wpadł, wiec wielki szacun- powiedział Tepes który wyrwał telefon Prevcowi
- Skąd wiesz, że Maniek to facet może to baba ?- powiedział Maciek
- No coś ty Maciek, baba nie była by wstanie wymyślać takich rzeczy. One myślą tylko o zakupach i jak usidlić jakiegoś faceta- powiedział, a we mnie aż się zagotowało
- To wyobraź sobie ty bez mózgi idioto, iż właśnie jestem dziewczyną i nie chciałbyś wiedzieć co bym teraz z tobą zrobiła jak bym cie dorwała, chyba nogi z dupy powyrywała za takie teksty. A teraz żegnam bez mózgi człowieku- powiedziałam swój monolog i się rozłączyłam

W tym samym czasie w Słowenii

Tepes nie mógł dojść do siebie po tym co przed chwilą usłyszał. Stał tak zahipnotyzowany, gdy jego kolega z drużyny miał niezły ubaw.
- I z czego się śmiejesz- spytał zdenerwowany Tepes
- Co Malwina cię nieźle opierdzieliła, prawda- powiedział Peter do swojego przyjaciela- ma charakter prawda- i znowu zaczął się śmiać
- No jest troszkę jak to powiedzieć.... nieprzewidywalna w swojej reakcji. Bardzo wybuchowa- powiedział Tepes- gdzie ty ją poznałeś ?
- U Miętusów. Tam się zatrzymałem, a Maniek to znaczy Malwina jest ich współlokatorką. Naprawdę jest spoko babką i do tego bardzo ładną. U nas na początku nie było kolorowo, ale teraz jakoś sie dogadujemy- przyznał sie Prevc
- No nie dziwie się że się nie dogadywaliście- odparł Tepes i ruszyli dalej na trening.

W tym samym czasie w Polsce

Postanowiłam nie pobłażać tego Tepesowi Niech nie myśli sobie że jest panem i władcą tego świata. Niech zobaczy do czego zdolna. Gdy weszłam do domu postanowiłam troszkę poszperać w Internecie by dowiedzieć się czegoś o tym człowieku. W pewnym momencie do mojego pokoju weszła Julka wraz z chłopakami.
- Malwina- powiedziała niepewnie Julka- nie możesz sie mścic się na każdym kto ci zalazł za skórę. Prosze nie rób nic głupiego.
- Spokojnie nie mam zamiaru- odparłam
- Malwina daj sobie spokój za 2 miesiące będziemy się z tej sytuacji śmiać- powiedział Grzesiek
- Chyba macie racje. Nie wolno się na każdym wyrzywać, kto nam zalazł za skórę- powiediałąm wzruszając ramieniami
- No i w końcu to zrozumiałaś- powiedział Krzysiek
- Ok. to my spadamy- powiedział Grzesiek
- A wy dokąd ?- spytałam z zaciekawieniem
- Idziemy na basen razem z Kotem, a potem na romantyczną kolację- powiedział Grzesiek z wielkim bananem na twarzy
- Tylko pamiętajcie nie chce jeszcze być ciocią- zaczełąm się śmiać
- Oj tam, oj tam- powiedział Kot
- Ok. to my lecimy. Życzę udanej zabawy w domu- powiedziała Julka i już ich nie było

I właśnie w taki sposób zostałam sam na sam z Krzyśkiem, któryu w ostatnich dniach ma niekontrolowane idiotyczne pomysły. Wiedziałąm, iż dzisiaj nie będę się z nim nudzić i będzie kupę śmiechu. Co mnie czeka. Nie wiem, ale Jestem pewna iż bdzie bardzo fajnie.

No i kolejny za nami. Dziękuję za te pozytywne opinie pod ostatnim postem. Co do rozdziału. Hym...? Chyba mi się nawet podoba. :d Jak myślicie co będą robić Krzysiek i Malwina jak zostali sami. Jakieś propozycje ?

Rozdział dedykuje nowym i starym czytelnikom. Tym co piszą komentarze,jak i tym którzy owego śladu nie zostawiają po sobie

Życzę miłego czytania
Pozdrawiam Aldona :D

poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział 11

Z punktu widzenia Petera

Rano obudziłem się z powodu zimna jakie przeszyło mnie na wskroś. No tak jeśli się śpi na płytkach przy kominku, który jest, nazwijmy to starej generacji, to ma prawo być zimno. Chciałem poruszyć nogami, bo mi trochę zesztywniały, gdy zobaczyłem Malwinę śpiącą na mych kolanach. Chciałem poprawić jej włosy z czoła, gdy nagle ujrzałem kropelki potu na jej czole. Dotknąłem jej twarzy i byłem przerażony. Była cała rozpalona. Nie miała zwykłej gorączki. Ona była aż nie przytomna. Starałem się szybko zareagować. Podniosłem się z podłogi i zaniosłem nieprzytomną dziewczynę do jej pokoju. Położyłem ją na łóżku, a sam zszedłem na dół po potrzebne mi rzeczy
- Wstawać. Szybciej mamy problem- powiedziałem schodząc na dół
- Co jest - spytał zaspany jeden z braci Kot
-Malwina dostała wysokiej gorączki, jest nie przytomna- powiedziałem- potrzebuje ocet, miskę z zimną wodą, jakieś z 10 ścierek i oczywiście termometr. Przynieście mi to do pokoju Malwiny. A i zadzwońcie do lekarza. W moim telefonie jest numer to tego co jej nogę składał- powiedziałem i udałem się z powrotem na górę do pokoju dziewczyny. Nie musiałem długo czekać na zamówione przeze mnie rzeczy. Pierwsze co to zmierzyłem jej temperaturę. W domu robił się straszny harmider nie mogłem się skupić na tym co robię, a przecież chodziło o zdrowie, a nawet życie Malwiny. Na wyniki długo nie musiałem czekać. Temperatura wzrosła aż do 41 i 9. Cholera nie dobrze, bardzo nie dobrze. Musiałem jak najszybciej zbić tą cholerną gorączkę. Nigdy wcześniej nie widziałem takie temperatury. Podałem jej tabletki na zbicie gorączki i przystąpiłem do działania. Ścierki namoczyłem w zimnej wodzie i dodałem octu. Poprosiłem Maćka by mi pomógł. ścierki namoczone położyliśmy na czoło, klatkę piersiową, brzuch, ręce i nogi. Pierwsze chwile były chyba najgorsze w moim życiu gdyż temperatura zaczęła rosnąć zamiast spadać. Na szczęście po chwili zaczęła bardzo powoli spadać. Przykładaliśmy jej te okłady non stop.
- Kurde, gorączka zbyt wolno spada. - powiedział zdenerwowany Maciek- macie jakieś pomysły
- Może połóżmy na nią śmietanę lub kefir. Podobnież jest to dobre na zbicie gorączki po opalaniu- powiedziała Julka stanąwszy w drzwiach
- Ale- powiedziałem
- Tak wiem, że to jest sposób dotyczący gorączki po opalaniu, ale każdy sposób teraz może być dobry
- Dobra, warto spróbować- powiedział Maciek
- Dobra ja idę do sklepu- powiedział Grzesiek- Krzysiek pójdziesz ze mną do sklepu
- Myślisz, że tyle będzie w sklepie tego kefiru lub śmietany- spytał się Krzysiek
- No właśnie nie i dlatego jesteś mi potrzebny. Musimy się rozdzielić i iść do dwóch sklepów. Wykup wszystko co będzie ze śmietany. Najlepiej 18 ale ja będą też 12 to też bierz- powiedział Grzesiek
- A jak nie pomogą to co potem z tym wszystkim zrobimy- Spytał Kuba
- Rozdam i przez następny miesiąc będziemy żyć na samej śmietanie- zażartował Krzysiek
- Dobra, a powiedzcie mi za ile będzie doktor- spytał się Maciek zmieniając po raz 100 okład dziewczynie
-Ma pilną sprawę do załatwienia w Nowy Targu, ale powiedział, że za jakieś 2 godziny powinien już być- odparł Kamil
- Dobra to my jedziemy- powiedział Grzesiek razem z Krzyśkiem pojechali do sklepów po potrzebne nam rzecz
- Ile ma teraz gorączki- spytałem, a Maciek zmierzył Malwinie temperaturę
- Jest dobrze 39 i 4 powoli powraca do normy- j z lekkim uśmiechem Kot
- Pewnie- powiedziałem blady- 2,5 stopnia to dla nas bardzo dużo
-To dla nas jak śmierć i życie- stwierdził Kamil, którego teraz zauważyłem

Nagle usłyszałem dźwięk swojego telefonu. No tak Tepes dzwoni. Chcąc nie chcąc musiałem odebrać. Przecież ten człowiek nie da mi żyć. Wyszedłem z pokoju i odebrałem.
- Cześć stary, jesteś już w domu- powiedział Tepes- słyszałem o twojej przygodzie w Polsce. Gdzie jesteś ? Poznałeś jakieś fajne dupy ?
- Nadal tam gdzie przed świętami- powiedziałem spokojnie- jak już wiesz to mój kochany samochód nawalił. Dzisiaj powinienem mieć auto, ale nie wracam- powiedziałem spokojnie do telefonu
- Trener cię zabije- wydarł się mój przyjaciel do słuchawki, aż musiałem aparat odstawić od mojego narządu słuchu- pytał o ciebie wczoraj i dzisiaj na treningu. Gdy usłyszał nowinę o tobie to był wściekły. Przez twoje zachcianek musiałem biegać, 5 dodatkowych kółek w około skoczni, a wiesz że ja ledwie biegam te 10 normalnie
- Przepraszam, zaraz zadzwonię do trenera- powiedziałem
- Jesteś mi potrzebny- wychylił się Maciek z pokoju Malwiny
- Dobra już idę- powiedziałem do Maćka- Muszę już lecieć, potrzebują mnie. Jak wrócę to wszystko ci opowiem- te słowa skierowałem do Tepesa i zakończyłem rozmowę, po czym udałem się do pokoju.
- Co tam się stało?- spytałem przestraszony- gorączka wzrosła
- Na szczęście nie i na to wygląda, że robi się dobrze- powiedział Kot- po prostu trzeba ją podnieść podłożyć ręczniki by nie zabrudziła śmietaną
- Gdzie Kamil- spytałem zdziwiony iż nie ma chłopaka
- Musiał wyjść bo dostał pilny telefon z pracy- odparł Maciek
- Cześć ktoś zamawiał 196 sztuk śmietany 18 i 12 - spytał wchodząc do pokoju Krzysiek wraz z Julką i Grześkiem- sprzedawczyni dziwnie się na mnie patrzyła
- Wykupiliśmy całe Zakopane chyba - stwierdziła Julka
- Kto nam pomoże to wnosić- spytał ochoczo Grzesiek

Wyjmowanie towaru zajęło nam dobre 10 minut. Niby wydawało się, że co to jest to prawie 200 sztuk, ale gdy ustawiliśmy to wszystko pod ścianom to zrobiło wrażenie. Zabrałem się do roboty. Mieliśmy niezłą zabawę z tego mimo sytuacji jaka temu towarzyszyła. Śmietana na Malwinie błyskawicznie się ścięła. Była 13.54 gdy do pokoju wszedł doktor.
- Dzień dobry- przywitał się lekarz- co to ma być ? - spytał gdy zobaczył Malwinę całą w śmetanie, a pokuj wyglądał ja po wojnie.
- Staraliśmy się zbić temperaturę- wyjaśniłem i otarłem śmietanie z czoło
- A jaką miała pacjentka- powiedział i podszedł do dziewczyny by ją zbadać
- Na początku 41 i 9 Teraz 38 i 6. Zbijaliśmy ją od 9 - powiedział Maciek
- To nie dobrze trzeba ją przewieść do szpitala, natychmiast- stwierdził lekarz
- Co tylko nie do szpitala- to zdanie padło z ust nie kogo innego tylko Malwiny
- ha ha ty nawet gdy majaczysz to boisz się szpitali- zacząłem się śmiać
- Już jestem zdrowa- powiedziała Malwina
- Jednak bez szpitala się nie obędzie- powiedział lekarz
- Nie tylko nie to- zaczęła jęczeć dziewczyna
- Przykro mi- stwierdził lekarz- ale tylko na jakiś tydzień
- Aż tydzień- spytała Malwina
- I będziesz mieć całodobową straż byś nam nie zwiała- zaczął się śmiać doktor
- A teraz już chyba czas na nas- powiedziałem- ja razem z Maćkiem będziemy twoimi strażnikami, prawda
- Pewnie- powiedział ochoczo Kot i tak po spakowaniu ruszyliśmy w kierunku budynku tak znienawidzonego przez dziewczynę.

Już kolejny za nami. I jak wam się podoba ? Jak myślicie czy Malwina będzie grzecznie leżeć w szpitalu jak normalny człowiek.

Przy pisaniu tego rozdziału słuchałam piosenkarki ze Słowenii. Głównie tą piosenkę

życzę miłego czytania.
Pozdrawiam Aldona

piątek, 9 maja 2014

Rozdział 10

Nagle do naszego domu wpadł mó były współlokator i policjant Kamil. Poczułam po raz kolejny na sobie zimną wodę. Wpadł z wiadrem i całą jego zawartość wylał na mnie.
- Ty debilu- wydarlam się na niego- jak zamoczyleś mi gips to goszko tego porzałujesz
- Przepraszam niezauważyłem- powiedział zmartwiony- co ci się stało
- złamałam nogę. Muszę się męczyć z tym gipsem przez 3 tygodnie, a potem jeszcze 2 tygodnie chodzić o kulach by za bardzo nie obciążać kostki- odparlam
- współczuje - odparł Kamil
- Ciesz się gips jest suchy ie trzeb jechać do szpitala. Teraz idę się przebrać- powiedziałam i wstałam z kanapy
- Ja bym tego po raz drugi nie zniósł- powiedział Prevc - to była szkoł przetrwania
- Oj tam, oj tam - powiedziałam rzucając w niego poduszką
- zobacz co zrobiłeś- powiedział słowenie oburzony- przez ciebie oblałem sie sokiem
- Przepraszam- powiedziałam i wystawiłam mu język po czym cała mokra pokuśtykałam na gorę by się przebrać
- Jak wy znią wytrzymujecie spytał Prevc
- Normalnie. Ma swoje chumorki jak każdy- powiedział Krzysiek- ale za to wy się kochacie jak pies z kotem.
- Żebyś wiedział- odparł chłopak- ciągle robi mi nazłość
- Oj ciebie i tak traktuje ulgowo- powiedział Grzsiek- gdybyś wiedział co zrobiła z naszym psem
- Co takiego ? - spytał zaciekawiony Kamil
- Pomalowała go na pomarańczowo i wycieła na nim romby- powiedział Krzysiek
- Ha ha ale dobre nawe Tepes nie ma takivh pomysłów. Muszę mu o tym koniecznie powiedzieć- zaczął się śmiać Peter
- Tak teraz to jest śmieszne, ale wtedy nie było- odparł Grzesiek- a ta gadzina jej tym
pomagała- wskazał na Julkę
- No pamietam to- powiedziala Julka
- Nigdy ci tego nie wybaczę jak potraktowałaś z Malwiną miśka- powiedział z udawanym obrażenie Krzysiek
- A pamiętacie jak was zaatakowała jabłecznikiem i rozmaśliła go wam na twarzach- zaczął się śmiać Maciek
- Naprawdę- spytał niedowierzając Peter- ma dziewczyna temperament. Naprawdę jest lepsza niż Tepes a to naprawde trudna sztuka go pokonać
- Nie dziwie się po tym co przeszła, to naprawdę dobrze to znosi- powiedział Kamil- podejrzewam, że większość z nas by tego nie zniosła
- Można wiedzieć co się stało ? - spytał Prevc i zaczął zmieniać do dziewczyny swój stosunek
- Przykro mi, ale to poufne dane- odparł Kamil
- A czy to ma związek z tą wczorajszą kopertą co dostała- spytał jeszcze słoweniec
Tak- odparł Maciek
- Co z jaką kopertą? co w niej było ? - zadawali pytania jeden przez drugiego bracia Miętus
- Później wam opowiem a teraz zmieńmy temat bo Malwina się zbliża- powiedział Maciek
- O czym tak gadacie namiętnie- spytałam siedająpomiędzy chłopakami na kanapie- mam nadzieje, że za bardzo mnie nie obgadaliscie
- Nie, skąd- powiedział Prevc- po prostu mi i Kamilow opowiadali jak urządziłaś im psa i jak załatwiłaś ich jabłecznikiem
- Oj tam, oj tam-powiedziałam śmiejąc się na samo wspomnienie- dawno i nie
prawa
- Dlaczego ich w ogóle tak urządziłaś- spytał sie Kamil
- Bo zrobiliśmy jej kawał, a dokładnie chyba Dawidowi- odparł Krzysiek
- Tak, tak nim zakrecili, że biedak myślał iż Malwina jest chłopakiem- odparła Julka
- Tak jak mnie - odparł słoweniec

Gadaliśmy tak jeszcze barodzo długo.W końcu odpadłam, ale tym razem nie jako pierwsza. Grzesiek i Julka spali tak słodko w fotelu, aż żal było ich budzić. Maciek z Krzyśkiem i Kubą ( który potem do nas dołączył i oczywiście musiałam znowu zostać oblana. Dlaczego zawsze ja ) spali na kanapie. Kuba wtulił sie w nogi Krzyśka i wtulił się tak jak by była to jego ukochana. Macie i Krzysiek tak się do siebie przutulili iż wygląali jak para zakochanych, którzy nie widzieli się całą wieczność. Kamil natomiast spał w najlepsze na drugim fotelu. Rozłozył się tak jak by był panem i władcą tego świata. My z Prevcem usiedliśmy przy kominku. Wracając do śmiesznych historii z życia chłopaków. To najlepsza historia braci Mietus to to jak Krzysiek miał z 2 lata zakochali się oba w tej same dziewczynie i oczywiście rozpoczęła się wojna braci. Krzysiek zrobił,, modną ,, fryzure Grześkowi. Jak zobaczyłam zdjęcia to myślałam że padne tam ze śmiechu. Grzesiek natomiast, pociął wszystkie ciuchy Krzyśka jakie dosięgnął- Bracia Kot byli jeszcze lepsi. Wymyślili sobie zabawę kto więcej potłucze talerzy i szklanek. Mieli potem niezłą pogadankę z rodzicami. Mieli szlaban na miesiąc, ale jak twierdzą mieli wtedy nizłą zabawe i to się liczyło. Peter nie chciał na początku opowiadać o sobie jednak po długich namowach sie udało. Mi sie spodobały dwie historie. Pierwszą z nich jak słoweniec wraz z kolegą urządzili sobie bungee na drzewie. Prevc utknął i wisiał kołysząc się na drzewie w górę i w dół tak 5 minut aż nie przyszła pomoc. To musiało wygłądać prze komicznie. Drugą z nich było to jak urządzil sobie rzuty butem, kto dalej. Efekt był taki, że wybili szybę sasiadce i nbili jej porządnego guza na czole. Ja natomiast opowiedziałam im jak z bratem załorzyliśmy się kto kogo pierwszego zbije z bramki. Siedziałam na poprzeczce i wszystko było by dobrze gdyb nie to, że spadłam tak niefortunnie iż złamalam reke. Od tego momentu nie nawidze szpitali. Rękę łamali mi chyba z 5 razy. Lamali i składali na nowo, bo za każdym razem coś im nie pasowało. Siedzieliśmy z Prevcem tak już dłużej i opoiadaliśmy sobie co nie co o sobie Jam zykle musiałam usnąć.

z punktu widzenia Petera

Dziewczyna zasnęła mi na kolanach. Przykryłem ją swoją bluzą by nie zmarzła. Zastanawiałem się o się mogło wydarzyć w jej życiu takiego strasznego. Co to było ? jak można jej pomóc. Na te pytania nie umiałem sobie odpowiedziać. Ale nie tylko na nie. W jej towarzystwie czułem sie jakoś dziwnie inaczej niż z innymi dziewczynami. Ale co to było. Nie mam pojęcia. Tak rozmyślając zasnąłem, lecz za nim to się stało, poprawiłem jeszcze kosmyk na jej twarzy i zobaczyłem uśmiech na jej twarzy. Uśmiechnąłem się jeszcze do siebie i dopiero zasnąłem


I rozdział 10 już jest za nami. Miałam wstawić go wczoraj ale jakoś nie miałam czasu. Dziękuję za ponad 800 wejść na tego bloga.

Zapraszam również na mojego drugiego bloga gdzie po długiej przerwie pojawił się nowy rozdział Zapraszam tutaj

Dzisiejszy rozdział zostawiam wam do oceny. Piszcie w komentarzach

Pozdrawiam Aldona :)

sobota, 3 maja 2014

Rozdział 9

Rano obudziłam się z potwornym bólem karku. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam, że śpię wtulona w Maćka na podłodze. Próbowałam przypomnieć sobie co się stało wczoraj. Dostałam list, płakałam w pokoju i potem znalazł się u mnie Maciek. Ale potem rozmawialiśmy i... no tak pocałunek. To nie powinno się zdarzyć. Teraz mam wyrzuty sumienia.
- Dzień dobry- powiedział Maciek wyrywają mnie z zamyśleń
- Cześć-- powiedziałam bez entuzjazmu
- Co jest- spytał podnosząc się z podłogi i usiadł obok mnie na łóżku- czy chodzi ci o wczorajszy pocałunek
- Tak- odparłam - to nie powinno się zdarzyć. Przepraszam jeśli ci zrobiłam nadzieje
- Nie zaprzeczę podobasz mi się, ale nic na siłę- powiedział- Jeśli chcesz to nasze relacje się nie zmienią i nada, będziemy przyjaciółmi
- Pewnie, że chce. Takiego przyjaciela jak ty nigdzie nie znajdę- odparłam i pocałowałam chłopaka w policzek
- Wiesz co- powiedział i przerzucił mnie przez ramie jak worek ziemniaków i nawet nie zorientowałam się kiedy- Dzisiaj jest lany poniedziałek
Gdy to powiedział wiedziałam, że będę cała mokra, ale żeby aż tak. Nasz wspaniało myślmy Maciuś wybiegł ze mną na dwór i wrzucił mnie nie gdzie indziej jak do oczka wodnego. Myślałam, że go zabije.
- Maciek ty debilu poczekaj niech tylko cię dopadane- i cała mokra zaczęłam ganiać go po ogrodzie. Na całą te sytuacje przyglądał się zrywał boki Peter, a po chwili nie spodziewanie złapał mnie i jeszcze raz wylądowałam w oczku
- Jesteście nienormalni- powiedziałam wychodząc z wody po raz drugi
- Z mojej strony to była zemsta za wczoraj- powiedział Peter
- Z mojej zaś tak dla jaj- powiedział Maciek a ja już obmyślałam pan jak się na nich zemścić
- Zabije was za to- powiedziałam i skierowałam się do domu by się przebrać i zjeść jakieś śniadanie. Gdy weszłam do pokoju od razu rzuciła mi się koperta, którą otrzymałam wczoraj. Zbytnio nie przejęłam się tym. Jeżeli chce ktoś mnie dorwać proszę bardzo. Nie chce się już dłużej ukrywać. Chce swoim problemom stawić czoło. Wzięłam z szafy suche ubrania i udałam się do łazienki. Po szybkim prysznicu i ogarnięciu moich włosów zeszłam na śniadanie, a tam co. Na stole stały już tosty i herbata dla chłopaków, a dla mnie sok. Chłopaki rozmawiali w najlepsze. Nawet nie zwrócili na mnie uwagi, gdy usiadłam do stołu i zaczęłam jeść torty.
- Nie przeszkadzajcie sobie- powiedziałam- ja tylko zjem i idę się ogrzać bo przez was mi teraz zimno
- Oj przecież to lany poniedziałek, pewnie nie raz będziesz się jeszcze przebierać- skwitował Peter
- Dzięki za pocieszenie- odpowiedziałam- ty się już na mnie nie gniewasz ?
- Nie, już nie- powiedział- mogę się o coś spytać. Oczywiście jak nie chcesz nie musisz odpowiadać
- Słucham- powiedziałam
- Wczoraj po tym jak otworzyłaś drzwi, dostałaś kopertę, byłaś blada jak ściana. Dostałaś złą wiadomość ?
- Tak, ale nie chce o tym rozmawiać. Było minęło - powiedziałam
- Ok nie chcesz to nie- powiedział- wiecie, że jutro prawdopodobnie od was jadę. Nie będziesz musiała mnie znosić już dłużej
- Szkoda nawet cię już zaczęłam lubić- przyznałam zgodnie z prawdą
- Widzisz do każdego da się przyzwyczaić- zaczął się śmiać Maciek
- Oj tam, oj tam - zaczęłam i nagle poczułam na swoich plecach jak zimna woda zaczęła po nich spływać
- Ty debilu- powiedziałam gdy zauważyłam za sobą z wiadrem nie kogo innego jak Jednego z braci Miętus a dokładnie Krzyśka
- Nie denerwuj się, bo złość piękności szkodzi
- Ja ci zaraz pokarze- powiedziałam i chwyciłam butelkę z wodą, która stała na stole i zaczęłam z nią ganiać go po całym domu. Dorwałam go dopiero na schodach. zaczęłam go lać. Gdy już wylałam całą zawartość na chłopaka i chciałam zejść na dół. Poślizgnęłam się i z wielkim impetem zleciałam na dół.
- Dlaczego zawsze ja- powiedziałam i złapałam się za kostkę w lewej nodze
- Malwina nic ci nie jest- podbiegł do mnie Grzesiek, który dopiero teraz wszedł do domu razem z Julką
- Trochę kostka, ale zaraz powinno przejść- powiedziałam wstając
- Jedziemy do szpitala- powiedział Maciek, a ja na samo wspomnienie się skrzywiłam
- Nie trzeba- zaczęłam się bronić
- Ja to nie przecież ci napuchł cała stopa- powiedział Peter
- Nie tylko nie do szpitala- przyłożę coś zimnego i zejdzie ta opuchlizna
- Jedziemy i nie ma żadnego ale- powiedział Maciek po czym wziął mnie na ręce- Peter pojedziesz ze mną, możesz się przydać
- Ja ale po co- zdziwił się chłopak
- Przekonasz się, Malwina jest trudnym przeciwnikiem jeżeli chodzi o szpitale- wyjaśnił Maciek

2 godziny późnie w szpitalu
- Dzień dobry pani Malwino widzę, że nie próżnowałaś. Jak ostatnio zdejmowaliśmy ci szwy to troszkę to trwało- zaczął się śmiać lekarz- co teraz mamy
- spadłam ze schodów, ale to nic takiego- powiedziałam i już chciałam wyjść, na moje nieszczęście złapał mnie Maciek, a Peter chyba zrozumiał dlaczego będzie potrzebny
- Uuu chyba złamana, ale to trzeba potwierdzić rentgenem- powiedział, a ja byłam załamana

3 godziny później w domu

- Już jesteśmy- powiedziałam wchodząc o kulach do domu
- I co ?- spytała Julka- co tak szybko
- Malwina tak bardzo nie uciekała, jak na nią była grzeczna jak aniołek- powiedział Maciek
- Grzeczna jak aniołek- zdziwił się Prevc - to można jeszcze gorzej. Ona chyba z 20 razy próbowała uciekać, a gips to jej chyba z 5 razy zakładali, na tą złamaną nogę
- Tak mało ostatnim razem ją ganialiśmy po szpitalu jak zdejmowali jej szwy- Zaczął się śmiać Grzesiek
- On tam, oj tam, koniec tego dobrego mamy ciasto ktoś chce- spytałam i skierowałam się do kuchni Jednak nie było mi o dane. Chłopaki mnie wyręczyli. Usiedliśmy w salonie i gadaliśmy o pierołach. Aż w pewnym momencie.....


I kolejny rozdział za nami. Już nie narzekam na wenę. Tak wena mnie dotknęła i postaram się nie narzekać na nią. Mam sto pomysłów na minutę.

Nie mam pojęcia kiedy się pojawi nowy odcinek. Może w poniedziałek nie wiem

Zapraszam do czytania i komentowania

Pozdrawiam Aldona :)

piątek, 2 maja 2014

Rozdział 8

Rano wstałam bardzo wcześnie bo juz o 6. Matko Świętą kiedy ja o tej porze wstawałam . Nie przypominam sobie. Po przebudzeniu się zorientowałam, iż dzisiaj jest Wielkanoc. Spojrzałam jeszcze raz na telefon by upewnić się, która jest gadzina. Jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli zdążę jeszcze na rezurekcje, która zaczynała się o 7 w naszym kościele. Postanowiłam zwlec się z łóżka i udać się pod szybki prysznic. wyciągnęłam z szafy nowe spodnie, bluzkę którą można włożyć na każda okazje, czyli na sportowo i na elegancko. Poszłam do łazienki i doznałam szoku. Była zajęta. Na samym początku nie wiedziałam kto może być , ale gdy otworzyły się drzwi przypomniałam sobie ze przecież mamy gościa. No tak Prevc. Wyszedł z łazienki w samych bokserkach. Musze przyznać ze ma niezłą klatę. Malwina wróć nie myśl o tym. Gdy nacieszyłam swe oczy, weszłam w końcu pod prysznic i od razu się orzeźwiłam. Zimny prysznic się przydał. Naprawdę. Gdy w końcu się wygramoliłam spod prysznica , do pomieszczenia zaczął dobijać się Prevc
- Malwina szybciej bo zaraz 7 ,a ja bym chciał iść do kościoła- usłyszałam i od razu spięłam cztery litery i byłam gotowa
- Juz- powiedziałam wychodząc z łazienki za 10, 7- Ty tez idziesz do kościoła nie wiedziałam
- Tak co roku chodzę- powiedział- ale jak bym cię mógł prosić o tłumaczenie to było by super- powiedział i się troszkę speszył
- Ale ja nie umiem tak dobrze słoweńskiego- powiedziałam przerażona
- Oj ale cześć mi przetłumaczysz, prawda- spytał błagalnie, a ja juz miałam plan w głowie
- Postaram się- powiedziałam uśmiechając się
- Dzięki- odpowiedział i również się uśmiechnął
- Lepiej juz chodzimy bo się spóźnimy- powiedział a ja przytaknęłam mu


3 godziny później

No w końcu mogłam usiąść do stołu i zacząć jeść śniadanie. Peter usiadł ze mną ale się nie odzywał do mnie. Tłumaczenie w kościele mi nie wyszło. Miałam niezły ubaw, ale chłopak nie był zadowolony. Mianowicie gdy staliśmy w kościele, a raczej przed nim bo w środku nie był juz w ogóle miejsca. Tak stojąc przed kościołem tłumaczyłam Peterowi to co mówił ksiądz a raczej tak mu się wydawało. Po jakiś 10 minutach niestety się zorientował ze mowie cos o bożym narodzeniu a nie o wielkiej nocy. Efekt był taki, ze Poszedł sobie w inna stronę i stanął na uboczu. W drodze powrotnej próbowałam go przeprosić ale nic to nie dawało. Teraz tez siedział przy stole i w ogóle się nie odzywał.
- Przepraszam- powiedziałam po raz enty- Ile razy mam cię jeszcze przepraszać
- Nie wiem- powiedział i wstał po skończonym posiłku- życzę ci wesołych świat
- Dziękuje- powiedziałam i żałowałam ze mu nie pomogłam zrozumieć to co mówił ksiądz ale to było silniejsze ode mnie. Może chciałam na nim się wyżyć, nie mam pojęcia. Gdy skończyłam jeść śniadanie i po posprzątaniu, poszłam usiąść w salonie kolo chłopaka. nie mogłam dłużej wytrzymać tej ciszy. Gdy chciałam się podnieść, usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie wiedziałam kogo niesie, ale poszłam zobaczyć kto to. Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam ze nikogo nie ma, ale za to na wycieraczce leżała koperta zaadresowana nie do kogo innego jak do mnie. Wystraszyłam sie bo nikt nie wiedział ze mieszkam w Zakopanym. Otworzyłam kopertę w holu i zamarłam. w środku były zdjęcia Kamila z jakąś laska. I to jakie. Były to dowody zdrady. I jeszcze ten liścik. Jego treść była przerażająca. Było na nim następujące zdanie
,, Twój chłopak przed śmiercią nie był takim niewiniątkiem za jakiego go uważałaś"

Przeraziłam się nie na żarty. Pobiegłam od razu do swojego pokoju. Nawet nie zwracałam uwagi na Petera. Dla mnie liczył się tylko to kto, wiedział gdzie mieszkam i jak mnie znalazł. Gdy weszłam do pokoju i trzasnęłam drzwiami od razu rzuciłam się na łóżko. To niestety na nic się nie zdało. Po jakiś 5 minutach zaczęłam krążyć po pokoju. Zastanawiałam się kto może wiedzieć ze Jestem w Zakopanym i ze mieszkam akurat tutaj. Chodziłam, chodziłam i nic nie wymyśliłam. Z tej bez silności zaczęłam płakać. Moj telefon dzwonić chyba z 20 razy ale nie obchodziło mnie to. Teraz było ważne ze prawdopodobnie ktoś chce mnie dopaść ale po co? Czy ten koszmar kiedyś się skończy ? Chciałabym się obudzić w domu w swoim prawdziwym domu, gdzie wiem ze zaraz spotkam się z przyjaciółmi i chłopakiem. Teraz wszystko bym oddala żeby tak był. Wzięłam do rak po raz kolejny kopertę ze zdjęciami i listem. Zaczęłam się zastanawiać od jakiegoś czasu mnie zdradzał. Ale wiecie co wcale mnie nie zabolała jej go zdrada. Bardziej przestraszyłam się jak ktoś mnie znalazł. Czy to znaczy ze w ogóle go nie kochałam ? Zastanawiając się nad tym usłyszałam po raz enty jak mój telefon dzwoni zerknęłam na wyświetlacz. No tak Maciek dzwoni. Gdy chciałam odebrać on się rozłączył, a mim oczom ukazał się widok z nieodebranymi połączeniami. No tak był ich 56. Z 20 od samego Macka, 25 od braci Miętus chyba z 3 od Julki, a pozostałe 8 od pozostałych skoczków. Przestraszyłam się gdy w momencie jak szukałam czegoś w telefonie zadzwonił do mnie po raz kolejny Maciek. tym razem udało mi się odebrać
- Słucham- powiedziałam siląc się by Maciek niczego nie usłyszał, a mianowicie mojego zdenerwowania i zapłakanego głosu
-Cześć - powiedział wesoło- chcesz oberwać. Dlaczego nie odbierasz ode mnie telefonu? Wiesz ile razy d ciebie dzwoniłem ?
- Przepraszam nie słyszałam - powiedziałam, chodź nie byłam przekonana do takiej wymówki
- Tyle razy nie słyszałaś- powiedział oburzony- Na jakim ty świecie żyjesz
- Na normalnym niestety- odburknęłam
- Nie przesadzaj, i wiem co przeżyłaś ale teraz zaczynasz nowy rozdział w życiu- powiedział
- Ok postaram się teraz każdy telefon odbierać obiecuje- podparłam
- Zmienimy temat- zaproponował- jak tam ci mijają święta. Jak z Peterem. dogadujecie się ?
- Święta jak święta, nudzę się - powiedziałam szczerze - z Prevcem troszkę gorzej
- Cos ty znowu wymyśliła - prawie krzyknął do słuchawki
- Przepraszam nie mogłam się powstrzymać- i opowiedziałam mu co się wydarzyło w kościele
- Ty jednak chyba jesteś niereformowalna- powiedział
- A tobie chyba się styki poprzepalały na karcie głównej- powiedziałam na jego zarzuty
- Dobra skaczmy ta wymianę zdań. życzę wesołych świąt, i przeproś Petera zrozumiano- rozkazał
- Tak jest szefie. wesołych świąt- powiedziałam i się rozłączyłam

W tej samej chwili u Macka

Miałem złe przeczucia przed tym zanim Malwina odebrała telefon. Teraz tylko się w tym przekonałem. Niby rozmawiała ze mną normalnie, ale cos nie dawało mi spokoju. Powiedziałem Kubie i rodzica co się dzieje i postanowiłem jechać do dziewczyny. Kuba chciał jechać ze mną, ale się nie zgodziłem b jak mama miała wytłumaczyć rodzinie ze my dwaj gdzieś znikliśmy. Jechałem jak pirat drogowy. Dobrze ze policja mnie nie zatrzymała. Przynajmniej do czasu. Tuz przed domem do Miętusów gdy miałem skręcać w ich ulice, zatrzymali mnie
-Dzień dobry prawo jazdy i dowód rejestracyjny- powiedział policjant, a byłem szczęśliwy ze akurat zdarzyłem zwolnic
- Panie Kot to teraz proszę dmuchać przez 3 sekundy- wydal kolejny rozkaz
- Dobrze- odparłem i wykonałem dana czynność
- Proszę jeszcze naszykować gaśnice, trójkąt i kamizelkę odblaskowa- wydal kolejne rozkazy, a ja się przestraszyłem nie miałem kamizelki
- proszę tu jest gaśnica i trójkąt niestety kamizelki nie posiadam- byłem pewny ze dostane mandat
- Teoretycznie powinien pan dostać mandat w wysokości 50 złotych, ale będzie tylko pouczenie - powiedział uśmiechając się
- Dziękuję - powiedziałem - czy mogę juz jechać. Troszkę mi się spieszy
- do dziewczyny pewnie - zaczął się śmiać- ach ta młodzież
- Tak jakby- odparłem
- Mógłbym tylko prosić o autograf pana, dla córki- odparł a ja byłem zszokowany
- Tak oczywiście. proszę i życzę wesołych świat - powiedziałem podając mu autograf na którym widniały tez życzenia dla jego córki
- dziękuję- powiedział, a ja mogłem w końcu jechać do Malwiny by sprawdzić co się dzieje
Gdy znalazłem się pod domem Miętusów do razu wszedłem. Przywitałem się z Prevcem i udałem się do pokoju dziewczyny. Gdy wszedłem ujrzałem ja cala zapłakaną wokół niej leżała koperta, a na niej zdjęcia i liścik. gdy zobaczyłem treść listu. podszedłem do dziewczyny i przytuliłem się. Malwina wtuliła się jeszcze bardziej i zaczęła płakać. wiedziałem ze jest przerażona i boli ja zdrada jej byłego chłopaka.


No i kolejny rozdział za nami. Malwina ma znowu problemy, i znowu zażartowała z Prevca. Takie życie. Wena była i znikła. Ta wena to raczej więcej szkód przyniosła niż pożytku. Ale cóż

Dziękuję za ponad 500 wejść

życzę miłego czytania i pozdrawiam Aldona :)