sobota, 3 maja 2014

Rozdział 9

Rano obudziłam się z potwornym bólem karku. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam, że śpię wtulona w Maćka na podłodze. Próbowałam przypomnieć sobie co się stało wczoraj. Dostałam list, płakałam w pokoju i potem znalazł się u mnie Maciek. Ale potem rozmawialiśmy i... no tak pocałunek. To nie powinno się zdarzyć. Teraz mam wyrzuty sumienia.
- Dzień dobry- powiedział Maciek wyrywają mnie z zamyśleń
- Cześć-- powiedziałam bez entuzjazmu
- Co jest- spytał podnosząc się z podłogi i usiadł obok mnie na łóżku- czy chodzi ci o wczorajszy pocałunek
- Tak- odparłam - to nie powinno się zdarzyć. Przepraszam jeśli ci zrobiłam nadzieje
- Nie zaprzeczę podobasz mi się, ale nic na siłę- powiedział- Jeśli chcesz to nasze relacje się nie zmienią i nada, będziemy przyjaciółmi
- Pewnie, że chce. Takiego przyjaciela jak ty nigdzie nie znajdę- odparłam i pocałowałam chłopaka w policzek
- Wiesz co- powiedział i przerzucił mnie przez ramie jak worek ziemniaków i nawet nie zorientowałam się kiedy- Dzisiaj jest lany poniedziałek
Gdy to powiedział wiedziałam, że będę cała mokra, ale żeby aż tak. Nasz wspaniało myślmy Maciuś wybiegł ze mną na dwór i wrzucił mnie nie gdzie indziej jak do oczka wodnego. Myślałam, że go zabije.
- Maciek ty debilu poczekaj niech tylko cię dopadane- i cała mokra zaczęłam ganiać go po ogrodzie. Na całą te sytuacje przyglądał się zrywał boki Peter, a po chwili nie spodziewanie złapał mnie i jeszcze raz wylądowałam w oczku
- Jesteście nienormalni- powiedziałam wychodząc z wody po raz drugi
- Z mojej strony to była zemsta za wczoraj- powiedział Peter
- Z mojej zaś tak dla jaj- powiedział Maciek a ja już obmyślałam pan jak się na nich zemścić
- Zabije was za to- powiedziałam i skierowałam się do domu by się przebrać i zjeść jakieś śniadanie. Gdy weszłam do pokoju od razu rzuciła mi się koperta, którą otrzymałam wczoraj. Zbytnio nie przejęłam się tym. Jeżeli chce ktoś mnie dorwać proszę bardzo. Nie chce się już dłużej ukrywać. Chce swoim problemom stawić czoło. Wzięłam z szafy suche ubrania i udałam się do łazienki. Po szybkim prysznicu i ogarnięciu moich włosów zeszłam na śniadanie, a tam co. Na stole stały już tosty i herbata dla chłopaków, a dla mnie sok. Chłopaki rozmawiali w najlepsze. Nawet nie zwrócili na mnie uwagi, gdy usiadłam do stołu i zaczęłam jeść torty.
- Nie przeszkadzajcie sobie- powiedziałam- ja tylko zjem i idę się ogrzać bo przez was mi teraz zimno
- Oj przecież to lany poniedziałek, pewnie nie raz będziesz się jeszcze przebierać- skwitował Peter
- Dzięki za pocieszenie- odpowiedziałam- ty się już na mnie nie gniewasz ?
- Nie, już nie- powiedział- mogę się o coś spytać. Oczywiście jak nie chcesz nie musisz odpowiadać
- Słucham- powiedziałam
- Wczoraj po tym jak otworzyłaś drzwi, dostałaś kopertę, byłaś blada jak ściana. Dostałaś złą wiadomość ?
- Tak, ale nie chce o tym rozmawiać. Było minęło - powiedziałam
- Ok nie chcesz to nie- powiedział- wiecie, że jutro prawdopodobnie od was jadę. Nie będziesz musiała mnie znosić już dłużej
- Szkoda nawet cię już zaczęłam lubić- przyznałam zgodnie z prawdą
- Widzisz do każdego da się przyzwyczaić- zaczął się śmiać Maciek
- Oj tam, oj tam - zaczęłam i nagle poczułam na swoich plecach jak zimna woda zaczęła po nich spływać
- Ty debilu- powiedziałam gdy zauważyłam za sobą z wiadrem nie kogo innego jak Jednego z braci Miętus a dokładnie Krzyśka
- Nie denerwuj się, bo złość piękności szkodzi
- Ja ci zaraz pokarze- powiedziałam i chwyciłam butelkę z wodą, która stała na stole i zaczęłam z nią ganiać go po całym domu. Dorwałam go dopiero na schodach. zaczęłam go lać. Gdy już wylałam całą zawartość na chłopaka i chciałam zejść na dół. Poślizgnęłam się i z wielkim impetem zleciałam na dół.
- Dlaczego zawsze ja- powiedziałam i złapałam się za kostkę w lewej nodze
- Malwina nic ci nie jest- podbiegł do mnie Grzesiek, który dopiero teraz wszedł do domu razem z Julką
- Trochę kostka, ale zaraz powinno przejść- powiedziałam wstając
- Jedziemy do szpitala- powiedział Maciek, a ja na samo wspomnienie się skrzywiłam
- Nie trzeba- zaczęłam się bronić
- Ja to nie przecież ci napuchł cała stopa- powiedział Peter
- Nie tylko nie do szpitala- przyłożę coś zimnego i zejdzie ta opuchlizna
- Jedziemy i nie ma żadnego ale- powiedział Maciek po czym wziął mnie na ręce- Peter pojedziesz ze mną, możesz się przydać
- Ja ale po co- zdziwił się chłopak
- Przekonasz się, Malwina jest trudnym przeciwnikiem jeżeli chodzi o szpitale- wyjaśnił Maciek

2 godziny późnie w szpitalu
- Dzień dobry pani Malwino widzę, że nie próżnowałaś. Jak ostatnio zdejmowaliśmy ci szwy to troszkę to trwało- zaczął się śmiać lekarz- co teraz mamy
- spadłam ze schodów, ale to nic takiego- powiedziałam i już chciałam wyjść, na moje nieszczęście złapał mnie Maciek, a Peter chyba zrozumiał dlaczego będzie potrzebny
- Uuu chyba złamana, ale to trzeba potwierdzić rentgenem- powiedział, a ja byłam załamana

3 godziny później w domu

- Już jesteśmy- powiedziałam wchodząc o kulach do domu
- I co ?- spytała Julka- co tak szybko
- Malwina tak bardzo nie uciekała, jak na nią była grzeczna jak aniołek- powiedział Maciek
- Grzeczna jak aniołek- zdziwił się Prevc - to można jeszcze gorzej. Ona chyba z 20 razy próbowała uciekać, a gips to jej chyba z 5 razy zakładali, na tą złamaną nogę
- Tak mało ostatnim razem ją ganialiśmy po szpitalu jak zdejmowali jej szwy- Zaczął się śmiać Grzesiek
- On tam, oj tam, koniec tego dobrego mamy ciasto ktoś chce- spytałam i skierowałam się do kuchni Jednak nie było mi o dane. Chłopaki mnie wyręczyli. Usiedliśmy w salonie i gadaliśmy o pierołach. Aż w pewnym momencie.....


I kolejny rozdział za nami. Już nie narzekam na wenę. Tak wena mnie dotknęła i postaram się nie narzekać na nią. Mam sto pomysłów na minutę.

Nie mam pojęcia kiedy się pojawi nowy odcinek. Może w poniedziałek nie wiem

Zapraszam do czytania i komentowania

Pozdrawiam Aldona :)

7 komentarzy:

  1. Malwina to ma pecha! -,-
    No i czego ona się tak szpitali boi, co? :D Hehe
    Prevc musiał być w szoku jak zobaczył co ona wyrabia u lekarza :)
    No i Śmigus Dyngus w ich wykonaniu mistrzowski :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://skoki-to-magiczny-sport.blogspot.com zapraszam :)

      Usuń
    2. Sama nie wiem dlaczego Malwina ma takiego pecha. Tak po prostu. Dziękuje za komentarz :-)

      Usuń
  2. Hahaha ta Malwina to ma pecha :) No, Maciuś się nią zaopiekował nawet za bardzo :P Oni też do siebie pasują. Genialny roździał i szybko pisz następny, bo ciągle się zastanawiam co się stanie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem kiedy następny. Postaram się jak najszybciej, ale nic nie obiecuje. Dziękuje za komentarz i pozdrawiam :-)

      Usuń
  3. http://kochaj-mnie-tak-jak-siatkowke.blogspot.com/2014/05/dzisiaj-jest-wesele-jutro-poprawiny-za.html zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. http://kochaj-mnie-tak-jak-siatkowke.blogspot.com/2014/05/benvenuti-in-italia.html zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń