piątek, 2 maja 2014

Rozdział 8

Rano wstałam bardzo wcześnie bo juz o 6. Matko Świętą kiedy ja o tej porze wstawałam . Nie przypominam sobie. Po przebudzeniu się zorientowałam, iż dzisiaj jest Wielkanoc. Spojrzałam jeszcze raz na telefon by upewnić się, która jest gadzina. Jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli zdążę jeszcze na rezurekcje, która zaczynała się o 7 w naszym kościele. Postanowiłam zwlec się z łóżka i udać się pod szybki prysznic. wyciągnęłam z szafy nowe spodnie, bluzkę którą można włożyć na każda okazje, czyli na sportowo i na elegancko. Poszłam do łazienki i doznałam szoku. Była zajęta. Na samym początku nie wiedziałam kto może być , ale gdy otworzyły się drzwi przypomniałam sobie ze przecież mamy gościa. No tak Prevc. Wyszedł z łazienki w samych bokserkach. Musze przyznać ze ma niezłą klatę. Malwina wróć nie myśl o tym. Gdy nacieszyłam swe oczy, weszłam w końcu pod prysznic i od razu się orzeźwiłam. Zimny prysznic się przydał. Naprawdę. Gdy w końcu się wygramoliłam spod prysznica , do pomieszczenia zaczął dobijać się Prevc
- Malwina szybciej bo zaraz 7 ,a ja bym chciał iść do kościoła- usłyszałam i od razu spięłam cztery litery i byłam gotowa
- Juz- powiedziałam wychodząc z łazienki za 10, 7- Ty tez idziesz do kościoła nie wiedziałam
- Tak co roku chodzę- powiedział- ale jak bym cię mógł prosić o tłumaczenie to było by super- powiedział i się troszkę speszył
- Ale ja nie umiem tak dobrze słoweńskiego- powiedziałam przerażona
- Oj ale cześć mi przetłumaczysz, prawda- spytał błagalnie, a ja juz miałam plan w głowie
- Postaram się- powiedziałam uśmiechając się
- Dzięki- odpowiedział i również się uśmiechnął
- Lepiej juz chodzimy bo się spóźnimy- powiedział a ja przytaknęłam mu


3 godziny później

No w końcu mogłam usiąść do stołu i zacząć jeść śniadanie. Peter usiadł ze mną ale się nie odzywał do mnie. Tłumaczenie w kościele mi nie wyszło. Miałam niezły ubaw, ale chłopak nie był zadowolony. Mianowicie gdy staliśmy w kościele, a raczej przed nim bo w środku nie był juz w ogóle miejsca. Tak stojąc przed kościołem tłumaczyłam Peterowi to co mówił ksiądz a raczej tak mu się wydawało. Po jakiś 10 minutach niestety się zorientował ze mowie cos o bożym narodzeniu a nie o wielkiej nocy. Efekt był taki, ze Poszedł sobie w inna stronę i stanął na uboczu. W drodze powrotnej próbowałam go przeprosić ale nic to nie dawało. Teraz tez siedział przy stole i w ogóle się nie odzywał.
- Przepraszam- powiedziałam po raz enty- Ile razy mam cię jeszcze przepraszać
- Nie wiem- powiedział i wstał po skończonym posiłku- życzę ci wesołych świat
- Dziękuje- powiedziałam i żałowałam ze mu nie pomogłam zrozumieć to co mówił ksiądz ale to było silniejsze ode mnie. Może chciałam na nim się wyżyć, nie mam pojęcia. Gdy skończyłam jeść śniadanie i po posprzątaniu, poszłam usiąść w salonie kolo chłopaka. nie mogłam dłużej wytrzymać tej ciszy. Gdy chciałam się podnieść, usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie wiedziałam kogo niesie, ale poszłam zobaczyć kto to. Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam ze nikogo nie ma, ale za to na wycieraczce leżała koperta zaadresowana nie do kogo innego jak do mnie. Wystraszyłam sie bo nikt nie wiedział ze mieszkam w Zakopanym. Otworzyłam kopertę w holu i zamarłam. w środku były zdjęcia Kamila z jakąś laska. I to jakie. Były to dowody zdrady. I jeszcze ten liścik. Jego treść była przerażająca. Było na nim następujące zdanie
,, Twój chłopak przed śmiercią nie był takim niewiniątkiem za jakiego go uważałaś"

Przeraziłam się nie na żarty. Pobiegłam od razu do swojego pokoju. Nawet nie zwracałam uwagi na Petera. Dla mnie liczył się tylko to kto, wiedział gdzie mieszkam i jak mnie znalazł. Gdy weszłam do pokoju i trzasnęłam drzwiami od razu rzuciłam się na łóżko. To niestety na nic się nie zdało. Po jakiś 5 minutach zaczęłam krążyć po pokoju. Zastanawiałam się kto może wiedzieć ze Jestem w Zakopanym i ze mieszkam akurat tutaj. Chodziłam, chodziłam i nic nie wymyśliłam. Z tej bez silności zaczęłam płakać. Moj telefon dzwonić chyba z 20 razy ale nie obchodziło mnie to. Teraz było ważne ze prawdopodobnie ktoś chce mnie dopaść ale po co? Czy ten koszmar kiedyś się skończy ? Chciałabym się obudzić w domu w swoim prawdziwym domu, gdzie wiem ze zaraz spotkam się z przyjaciółmi i chłopakiem. Teraz wszystko bym oddala żeby tak był. Wzięłam do rak po raz kolejny kopertę ze zdjęciami i listem. Zaczęłam się zastanawiać od jakiegoś czasu mnie zdradzał. Ale wiecie co wcale mnie nie zabolała jej go zdrada. Bardziej przestraszyłam się jak ktoś mnie znalazł. Czy to znaczy ze w ogóle go nie kochałam ? Zastanawiając się nad tym usłyszałam po raz enty jak mój telefon dzwoni zerknęłam na wyświetlacz. No tak Maciek dzwoni. Gdy chciałam odebrać on się rozłączył, a mim oczom ukazał się widok z nieodebranymi połączeniami. No tak był ich 56. Z 20 od samego Macka, 25 od braci Miętus chyba z 3 od Julki, a pozostałe 8 od pozostałych skoczków. Przestraszyłam się gdy w momencie jak szukałam czegoś w telefonie zadzwonił do mnie po raz kolejny Maciek. tym razem udało mi się odebrać
- Słucham- powiedziałam siląc się by Maciek niczego nie usłyszał, a mianowicie mojego zdenerwowania i zapłakanego głosu
-Cześć - powiedział wesoło- chcesz oberwać. Dlaczego nie odbierasz ode mnie telefonu? Wiesz ile razy d ciebie dzwoniłem ?
- Przepraszam nie słyszałam - powiedziałam, chodź nie byłam przekonana do takiej wymówki
- Tyle razy nie słyszałaś- powiedział oburzony- Na jakim ty świecie żyjesz
- Na normalnym niestety- odburknęłam
- Nie przesadzaj, i wiem co przeżyłaś ale teraz zaczynasz nowy rozdział w życiu- powiedział
- Ok postaram się teraz każdy telefon odbierać obiecuje- podparłam
- Zmienimy temat- zaproponował- jak tam ci mijają święta. Jak z Peterem. dogadujecie się ?
- Święta jak święta, nudzę się - powiedziałam szczerze - z Prevcem troszkę gorzej
- Cos ty znowu wymyśliła - prawie krzyknął do słuchawki
- Przepraszam nie mogłam się powstrzymać- i opowiedziałam mu co się wydarzyło w kościele
- Ty jednak chyba jesteś niereformowalna- powiedział
- A tobie chyba się styki poprzepalały na karcie głównej- powiedziałam na jego zarzuty
- Dobra skaczmy ta wymianę zdań. życzę wesołych świąt, i przeproś Petera zrozumiano- rozkazał
- Tak jest szefie. wesołych świąt- powiedziałam i się rozłączyłam

W tej samej chwili u Macka

Miałem złe przeczucia przed tym zanim Malwina odebrała telefon. Teraz tylko się w tym przekonałem. Niby rozmawiała ze mną normalnie, ale cos nie dawało mi spokoju. Powiedziałem Kubie i rodzica co się dzieje i postanowiłem jechać do dziewczyny. Kuba chciał jechać ze mną, ale się nie zgodziłem b jak mama miała wytłumaczyć rodzinie ze my dwaj gdzieś znikliśmy. Jechałem jak pirat drogowy. Dobrze ze policja mnie nie zatrzymała. Przynajmniej do czasu. Tuz przed domem do Miętusów gdy miałem skręcać w ich ulice, zatrzymali mnie
-Dzień dobry prawo jazdy i dowód rejestracyjny- powiedział policjant, a byłem szczęśliwy ze akurat zdarzyłem zwolnic
- Panie Kot to teraz proszę dmuchać przez 3 sekundy- wydal kolejny rozkaz
- Dobrze- odparłem i wykonałem dana czynność
- Proszę jeszcze naszykować gaśnice, trójkąt i kamizelkę odblaskowa- wydal kolejne rozkazy, a ja się przestraszyłem nie miałem kamizelki
- proszę tu jest gaśnica i trójkąt niestety kamizelki nie posiadam- byłem pewny ze dostane mandat
- Teoretycznie powinien pan dostać mandat w wysokości 50 złotych, ale będzie tylko pouczenie - powiedział uśmiechając się
- Dziękuję - powiedziałem - czy mogę juz jechać. Troszkę mi się spieszy
- do dziewczyny pewnie - zaczął się śmiać- ach ta młodzież
- Tak jakby- odparłem
- Mógłbym tylko prosić o autograf pana, dla córki- odparł a ja byłem zszokowany
- Tak oczywiście. proszę i życzę wesołych świat - powiedziałem podając mu autograf na którym widniały tez życzenia dla jego córki
- dziękuję- powiedział, a ja mogłem w końcu jechać do Malwiny by sprawdzić co się dzieje
Gdy znalazłem się pod domem Miętusów do razu wszedłem. Przywitałem się z Prevcem i udałem się do pokoju dziewczyny. Gdy wszedłem ujrzałem ja cala zapłakaną wokół niej leżała koperta, a na niej zdjęcia i liścik. gdy zobaczyłem treść listu. podszedłem do dziewczyny i przytuliłem się. Malwina wtuliła się jeszcze bardziej i zaczęła płakać. wiedziałem ze jest przerażona i boli ja zdrada jej byłego chłopaka.


No i kolejny rozdział za nami. Malwina ma znowu problemy, i znowu zażartowała z Prevca. Takie życie. Wena była i znikła. Ta wena to raczej więcej szkód przyniosła niż pożytku. Ale cóż

Dziękuję za ponad 500 wejść

życzę miłego czytania i pozdrawiam Aldona :)

6 komentarzy:

  1. Ja jestem przekonana, że Maliwna i Peter będą coś ze sobą mieli :) A nawet bym sobie tego szczerze życzyła! Jak to mówią, kto się czubi ten się lubi, czy jakoś tak a do nich mi to bardzo pasuje :P
    No to Malwa faktycznie ma teraz problem, ktoś ją znalazł, w dodatku chłopak ją zdradza... -,- , niedobrze!
    Uuuu, dobrze że Maciusiowi się upiekło! Na fajnego policjanta trafił :D
    Czekam na kolejny odcinek, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://kochaj-mnie-tak-jak-siatkowke.blogspot.com/2014/05/po-rozstaniach-kazdy-mysli-o-diecie.html zapraszam :)

      Usuń
    2. Dziękuje za komentarz :-). Czy będzie coś pomiedzy nimi to się zobaczy. Co do kłopotów też sobie jakoś poradzi:-)
      Pozdrawiam Aldona. :-)

      Usuń
    3. http://kochaj-mnie-tak-jak-siatkowke.blogspot.com/2014/05/w-domu-nigdy-nie-dosc-dzieci-i-szklanek.html zapraszam :)

      Usuń
  2. Wena znikła? Pffff... Uważaj, bo uwierzę ;)
    Maciuś ma zaraz zaopiekować się naszą biedną Malwiną, bo jak nie to ja z nim pogadam :P Ja jakoś do tego Petera nie jestem przekonana. Jeszcze sama nie wiem czemu. Mi do Malwiny pasuje Krzysiu i już.
    Świetny roździał, pozdrawiam i do następnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz :) Krzysiu i Malwina no zobaczymy, zobaczymy. Co do Prevca to już niedługo szykują się zmiany. Czy maciek zaopiekuje się dziewczyną to się okaże już w następnym odcinku.
      Pozdrawiam Aldona :)

      Usuń