niedziela, 7 lutego 2016

Rozdział 39

- No tak i muszę pani powiedzieć, że jest tutaj coś co mnie bardzo niepokoi - powiedziała moja lekarka, a mnie aż z tego wszystkiego zrobiło się bardzo gorąco.
-Ale co panią tak niepokoi. Rozumiem,że nie jestem w ciąży ?- Powiedziałam bardziej do siebie niż do niej.
- Niestety nie i mam nadzieje, iż moje przypuszczenia też są nieprawidłowe bo inaczej nigdy, a raczej szanse na macierzyństwo będzie miała pani znikome - powiedziała, a mnie aż zamarło.
- Czy chce pani powiedzieć, ze mam nowotwór ?- spytałam ledwo słyszalnym głosem.
- Niestety własnie go podejrzewam. Dam pani skierowanie na badania onkologiczne. Proszę zgłosić się tam jak najszybciej.- powiedziała i już po chwili miałam świstek w ręku.
- Dobrze dziękuje- i wyszłam z gabinetu nie wiedząc co o tym wszystkim myśleć.

Nie wiedziałam co o tym wszystkim mam sądzić. Byłam zrozpaczona. Napisałam do Julki, która już wróciła z podróży poślubnej SMSa, w którym prosiłam by zajęła się kinem. Nie miałam teraz głowy do tego. Prosto po lekarzu poszłam do domu by spakować najpotrzebniejsze rzeczy i wyjechać do kliniki by od razu zacząć leczenie. Gdy weszłam do domu od razu zaczęłam płakać nie mogłam powstrzymać łez. Nie chciałam nawet tego robić. Szybko spakowałam swoje rzeczy i wzięłam się za szukanie najlepszej kliniki onkologicznej w Europie. Okazało się, że jest ona w Szwajcarii. Bez większego namysłu zabukowałam bilet na najbliższy lot do Szwajcarii. Miałam jeszcze 5 godzin do lotu myślę, że zdołam pozałatwiać wszystkie rzeczy. Zadzwoniłam do Julki by przyszłam szybko do mnie do domu. W tym czasie jak czekałam na nią napisałam list do chłopaków i do Petera. Gdy kończyłam list wpadła jak burza Julka.
- Kobieto co się dzieje ?- spytała widząc moją jeszcze zapłakaną twarz.
- Musze wyjechać do Szwajcarii. Proszę zajmij się sprawami kina. Proszę cię wysyłaj mi 20 % miesięcznego dochodu z kina na mój numer bankowy. Pieniądze bardzo będą mi teraz potrzebne - powiedziałam i z tych nerwów upuściłam skierowanie do onkologa.
- Ale co się dzieje - spytała Julka i podniosła ową kartkę - masz raka ?- spytała nie dowierzając.
- Prawdopodobnie tak - powiedziałam załamana- Jadę właśnie na lotnisko i lecę do Szwajcarii. Mam nadzieje, ze mnie przyjmą. Proszę cię nie mów nic chłopakom. Nie chce by się o mnie martwili. Nie chce by mnie widzieli w takim stanie. Na własne wesele mam nadzieje, że wrócę o ile Peter go nie odwoła. Chociaż bym się zdziwiła gdyby tego nie zrobił. Dobra ja lecę bo zaraz mam samolot. Pamiętaj o mnie będę cię na bieżąco informować co się dzieje - powiedziałam i chwyciwszy walizkę wyszłam z domu pozostawiając jeszcze listy do moich kochanych chłopców.
- Będę za ciebie trzymała kciuki mam nadzieje, że wszystko będzie dobrze- powiedziała Julka.

Siedziałam już w samolocie i przed wyłączeniem komórki jeszcze raz spojrzałam na tapetę, na której byłam ja z Peterem. Byliśmy tacy szczęśliwi. Jeszcze parę godzin temu byłam w domu w spokojnym stanie i o niczym nie wiedziałam. Nie chciałam by Peter wiedział o mojej chorobie chciałam go chronić. Nie chciałam by siedział przy mnie i płakał. Nie darowałam bym sobie gdyby dla mnie zrezygnował z tego co kocha czyli ze skakania. Gdy wrócę wszystko mu postaram się wyjaśnić. Teraz najważniejsze jest to bym pokonała tą straszną chorobę .




*********************Kilka godzin później *************** ( z punktu widzenia Petera )

Wchodziliśmy wesoło do domu. Nie wiedząc zbytnio dlaczego Malwina do nas nie dotarła. Ale byliśmy zadowoleni z siebie bo wszystkie meble były skręcone. Nagle zobaczyliśmy siedzącą Julkę na kanapie. Nie było by to takie dziwne tylko, że była cała roztrzęsiona i zapłakana. Podała nam koperty zaadresowane dla nas i nic nie mówiąc usiadła na kanapie cały czas płacząc. Od razu rozpoznałem pismo Malwiny szybko otworzyłem i zacząłem czytać .



Kochany Peterze.
Pamiętaj, iż cię bardzo kocham i nigdy nie przestane.
Wiem, że nie powinnam ale teraz nie widzę innego dla nas wyjścia.
Musiałam wyjechać nie chciałabym,żebyś cierpiał po moim wyjeździe.
Julka wie o wszystkim tylko proszę nie wypytujcie ją o mnie.
Sprawami kina zajmie się właśnie ona, ja wrócę jak najszybciej się da.
Bardzo cię kocham i nie zapomnij o mnie i nie bądź na mnie zły.
Wiem iż nie mogę od ciebie za dużo wymagać.
Pamiętaj, że nie mogłam wyjścia bo to sprawa życia lub śmierci
zawsze będę cię kochać Malwina




Czytałem ten list wiele razy i nie wiedziałem co o tym sądzić. W pewnym momencie pobiegłem do jeszcze niedawno zajmowanego pokoju Malwiny. Widząc co tam się dzieje stwierdziłem, iż wzięła tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Chciałem przejrzeć jej laptopa żeby czegoś się dowiedzieć. Odpaliłem go i tylko jak to było możliwe wszedłem w historie przeglądanych stron. Nie wiele mi to dało bo wszystko było wyczyszczone ale nie poddawałem się musiałem dowiedzieć się co się dzieje z moją narzeczoną, dlaczego mnie tak po prostu zostawiła na kilka miesięcy przed ślubem. Co się wydarzyło gdy się rozstaliśmy przed kinem. Miałem milion pytań i na żadne nie znałem odpowiedzi. Wziąłem laptopa i wybiegłem z jej pokoju.

- Gdzie jest Malwina? Co się z nią dzieję ? Dlaczego tak nagle zniknęła ? Kiedy ma zamiar wrócić ?- zadawałem pytanie jedno po drugim Julce.
- Proszę cię Malwina prosiła mnie bym nic wam nie mówiła, a zwłaszcza tobie bo nie chce byś cierpiał i widział ją w takim stanie jakim jest teraz. Powiem jednak tyle, że możemy już jej więcej nie zobaczyć gdy leczenie nie da rezultatu- powiedziała to zapłakana Julka, a mnie aż ciarki przeszły po plecach.
- Jak to czy Malwina jest śmiertelnie chora ? Jak tak to na co ? Gdzie ją mogę znaleźć ?- Pytałem nadal.
- Przykro ja nic więcej nie mogę powiedzieć - powiedziała załamana dziewczyna. - Nie to nie ja i tak ją znajdę i to jak najszybciej - powiedziałem i wybiegłem z domu jak najszybciej się dało.

Postanowiłem, że ja tego tak nie zostawię muszę ją znaleźć. Poszedłem do biura detektywistycznego gdzie opowiedziałem wszystko po kolei. Dałem im list oraz zostawiłem im laptopa Malwiny może uda im się coś ustalić.
- Proszę ją znaleźć jak najszybciej i nie zważasz na koszty - powiedziałem do kierownika biura.
- Dobrze panie Prevc od razu zajmiemy się tą sprawą, jak coś będziemy wiedzieć damy znać - powiedział pan Maciek.
- Czekam na telefon - powiedziałem i pełen nadziei wyszedłem z biura. detektywistycznego, zastanawiając się gdzie jest teraz moja ukochana. Bo mimo iż jestem na nią piekielnie wściekły nie pozwolę by sama walczyła o swoje życie jeśli Julka miała racje w tym co nam powiedziała.


NO i kolejny za nami. Ko z was spodziewał się takiego obrotu sprawy. Miałam inny plan w głowie ale stwierdziłam, iż nie może być wiecznie cukierkowo i trzeba znowu troszkę namieszać. Jak sądzicie uda się Malwinie wyjść z choroby. Czy Peter ją znajdzie jak tak to kiedy? Czy wybaczy ukochanej znikniecie i chęć walczenia z chorobą samotnie ? Piszcie bo jestem bardzo ciekawa waszych domysłów, a kto wie może niektóre wykorzystam w kolejnych rozdziałach.
Życzę miłego czytania.
Pozdrawiam Aldona :)

CZYTASZ = MOTYWUJESZ
KOMENTUJESZ = PODWÓJNIE MOTYWUJESZ

3 komentarze:

  1. Zapraszam na rozdział : http://uczucpustkowie-i-ruchomypiach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na rozdział : http://uczucpustkowie-i-ruchomypiach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka :)
    Powiem, że trochę się załamałam. Ona nie może być chora! Rozumiesz?
    Mam nadzieję, że Peter znajdzie ją jak najszybciej. I, że ta choroba to tylko pomyłka. Peter mam nadzieję, że jej wybaczy. Bo chyba sam na jej miejscu nie chciałby, żeby widziała go w takim stanie. Błagam Cię, nich Julka im coś powie. Bo chyba wszyscy się teraz martwią o Malwinę.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny.
    Weny i buziaki :*
    Zapraszam do mnie.
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń