Byłam w szoku moim oczom ukazał się Peter. Mój kochany Peter, ale to nie było wszystko za nim wpadły kolejne osoby. Zobaczyłam jeszcze Kubę i Maćka, Julkę, Grześka i Krzysia. Byłam w szoku. Nawet nie wyobrażacie sobie w jakim. Łzy zaczęły mi same automatycznie napływać najpierw do oczu, a później poczułam je nas swoich policzkach.
- To ja pójdę zajrzę później- powiedział Marek i już go nie było.
- Co wy tu robicie ?- tylko to potrafiłam powiedzieć.
- Peter cię znalazł za pomocą detektywów. Dlaczego nam nie powiedziałaś- spytał Maciek.
- Tylko Julka wiedziała, nie chciałam was martwić- powiedziałam.
- A nie uważasz, że jako twój opiekun powinienem wiedzieć ?- spytał z nutką złości w głosie.
- A ja jako twój narzeczony - powiedział Peter- nie sorry jako były narzeczony.
- Możecie zostawić mnie samą z Peterem proszę- powiedziałam i tak naprawdę nie wiem co mu chciałam powiedzieć
- Nie zostańcie, chce żebyście słyszeli naszą rozmowę - powiedział stanowczo Peter- albo nie ja już zobaczyłem wszystko co chciałem. Mam nadzieje,że ci się uda wyjść z choroby powodzenia- powiedział to i wyszedł z sali, a ja już wiedziałam iż straciłam go na zawsze.
- Nie martw się jeszcze wróci- powiedziała Julka i mnie przytuliła.
- Wiem, że nie wróci- powiedziałam i łzy spływały mi już ciurkiem i to była ostatnia rzecz, którą zapamiętała.
******************* z punktu widzenia Julki **********************
Nagle nie wiedząc czemu Malwina straciła przytomność. Od razu zawołaliśmy lekarza jego diagnoza nas przeraziła. Malwina musiała od razu trafić na stół operacyjny bo na tyle pogorszył się jej stan. Okazuje się iż jest lekarz, który podejmie się operacji i to już dziś. Wzięli ją od razu na sale i teraz było nam tylko czekać na wynik operacji ale lekarz sam powiedział żebyśmy nie oczekiwali cudów bo prawdopodobieństwo iż Malwina przeżyje operacje była znikoma. Dawali jej tyko 3 procent szans. Wszyscy byliśmy w szoku i to nie małym. Zadzwoniłam natychmiast do Petera. Niestety nie odbierał. Nagrałam mu wiadomość na sekretarkę i napisałam sms-a. Miałam nadzieje iż odczyta lub odsłucha wiadomość i jak najszybciej wróci do szpitala. Wiedziałam jak bardzo kocha Malwinę i też wiedziałam jaki ma żal do niej. Ale czasu się nie cofnie i trzeba żyć dalej. Trzeba potrafić wybaczać jeśli naprawdę komuś na drugiej osobie zależy, a wszyscy doskonale wiemy iż ta dwójka nie potrafi bez siebie żyć ba nawet nie potrafi bez siebie już funkcjonować normalnie. Czekaliśmy na jakąś wiadomość z bloku operacyjnego bardzo długo. Sekundy wlokły się w nieskończoność zamieniając się w minuty, które biegły nieubłaganie wolno, a znowu minuty przemieniały się w godziny, gdzie jedna wydawała się wiecznością. Po całej wieczności w końcu ktoś wyszedł z bloku operacyjnego, na szczęście już było po wszystkim i mogliśmy odetchnąć z ulgą bo wszystko poszło zgodnie z planem i bez żadnych komplikacji. Nawet zjawił się Peter, który nie mógł nawet usiedzieć ze szczęścia iż wszystko się udało i Malwina żyje ba nawet będzie funkcjonowała normalnie. Po tych dobrych dla nas wiadomościach udaliśmy się do pobliskiego hotelu, w którym mogliśmy spokojnie odpocząć po bardzo stresującym dniu.
*************************** pół roku później z punktu widzenia Malwiny ***************
Wszystko na szczęście się powiodło. Po operacji bardzo szybko wróciłam do zdrowia,a to dzięki moim najukochańszym przyjacielom na świecie no i oczywiście mojemu mężowi. Tak tak dobrze przeczytaliście mojemu mężowi. Właśnie jesteśmy w podroży poślubnej bo tydzień temu poślubiłam człowieka bez którego nie potrafię normalnie funkcjonować. Peter jest cudowny. Jestem prze szczęśliwa. Właśnie leże na plaży i wspominam najpiękniejszy dzień w moim życiu.
Malwina jak się czujesz. Wszystko dobrze ? - spytała Julka tuż po tym jak wyszliśmy z kościoła i ludzie zdążyli nam poskładać życzenia.- Wyglądasz troszkę smutno ?
- No wiesz w końcu skończyło mi się życie panieńskie i teraz czeka mnie harówka. Dom, praca, rodzina- powiedziałam jakby nieobecna.
- Żałujesz ?- spytała niedowierzając.
- No coś ty już mi się podoba. Ale cię nabrałam - powiedziałam i wybuchłam śmiechem
- Z czego to moja księżniczka się tak cieszy ?- spytał podchodząc do nas mój mąż
- Nic nic kochanie tak sobie gdybamy- stwierdziłam i wszyscy udaliśmy się na sale gdzie miało odbyć się weselne przyjęcie.
Wszyscy świetnie się bawili, ale chyba najlepiej to ja. Nie mogłam uwierzyć, że jeszcze pół roku temu leżałam w szpitalu i walczyłam o życie. Jednak nasze życie jest wielką niewiadomą i jest tak nieobliczalne, że aż szok. Patrzyłam w oczy Petera i nie mogłam się napatrzeć. Będę teraz widzieć je codziennie. Będę się przy nich budzić i zasypiać coś pięknego. W pracy też przyjęli mnie z otwartymi rękami więc żyć nie umierać
*************************** teraźniejszość *********************
- Malwina tu ziemia - nagle usłyszałam głos mojego męża.
- Tak, tak co się dzieje - spytałam jeszcze troszkę rozmarzona wspaniałymi wspomnieniami.
- Pytałem jak się czujesz ? czy z juniorem wszystko w porządku - spytał się troskliwy przyszły tatuś.
- Peter przecież ciąża to nie choroba, a ja jestem dopiero w 5 miesiącu - powiedziałam urażona.
- Czyli wszystko dobrze- powiedział i zaczął całować mój brzuch.
- - Troszkę kopie, ale ogólnie jest spokojny po mamusi - powiedziałam z wielkim uśmiechem.
- Po mamusi jasne, chciałabyś - powiedziała Julka i wszyscy wybuchli śmiechem.
Nasz śmiech był niepochamowany i nie przeszkadzało nam to. Często tak mieliśy. Ja byłam przeszczęśliwa bo lekarze nie dawali mi w ogóle szans na zajście w ciąże, a tu prosze bardzo. Tak szybko po pokonaniu choroby udało się. Oczywiście jestem częstszym gościem w gabinecie ginekologicznym niż inni ale mi to w ogóle nie przeszkadza warzne, że wszystko jest w porządku. Będziemy mieć ..........
Przepraszam, że tak późno ale w ogóle nie mam weny. Nie wiem co się dzieje. Zostawiam wam to wyżej do oceny i teraz naprawdę postaram się co tydzień coś wstawiać. Chyba że wena nie róci a nie chciałabym pisać nic na siłę.
Pozdrawiam Aldona :)
Jak myślicie jaki wynik będzie dzisiaj w meczu na Euro.
Polska do boju !!!!!!!!!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz