wtorek, 24 lutego 2015

Rozdział 32

Rano obudziłam się z ogromnym bólem głowy i potwornym kacem. Dawno się tak nie czułam. Chcąc nie chcąc ostatnimi siłami zwlekłam się z łóżka by zejść na dół po coś do picia. Pamiętam iż jeszcze w wczoraj stały 4 butelki wody niegazowanej. Myśl, że po dotarciu do kuchni ugaszę swoje pragnienie była jak wygrana w totolotka. Musiałam tylko pokonać 15 schodów. Dzisiaj akurat była to droga przez mękę. Gdy doszłam w końcu do ukochanego przeze mnie tak dzisiaj pomieszczenia aż oniemiałam. Na stole nie było żadnej butelki wody.Po prostu myślałam,iż ich wszystkich pozabijam. Czy oni myślą, że są tylko w tym domu sami ? Czy oni w ogóle pomyśleli o mnie, że mi też może zachcieć się pić ? Myślą, że ja też nie mam kaca po wczorajszej imprezie? Zrezygnowana musiałam napić się wody z kranu by jako tako ugasić swoje pragnienie ale to był mój wielki błąd. Po tym jeszcze bardziej chciało mi się pić. Chcąc nie chcąc musiałam iść do sklepu po jakąś wodę czy sok. Niechętnie weszłam z powrotem na górę do mojego pokoju ubrałam się i wyszłam do pobliskiego sklepu. Na dworze wcale nie było zimno. Świeciło piękne słońce, a temperatura wskazywała 5 stopni powyżej zera. Już dawno nie pamiętam żeby była taka temperatura w styczniu.
- Dzień dobry - powiedziałam wchodząc do sklepu spożywczego.
- Dzień dobry Malwina- przywitała się ze mną mama Julki- Widzę, że dzisiaj masz gorszy dzień.
- Niestety- powiedziałam zmarnowana.
- Co ci podać? Pewnie coś na kaca i na ból głowy- spytała, a ja tylko przytaknęłam głową.
- Jak bym mogła prosić jeszcze coś do zjedzenia- dodałam po chwili.
- Pewnie, że tak- uśmiechnęła się do mnie pani Magda- Najlepszy na kaca jest alkohol. Przynajmniej mój mąż tak mówi, ale ja dam Ci Pepsi, na mnie działa. Dam ci również skrzynkę wody mineralnej,, Cisowianki" lekko gazowanej oraz na ból głowy aspiryne. Podejrzewam, że chłopaki wypili Ci wszystko i nie mają też sami teraz co pić. Ja na twoim miejscu zrobiłam bym im pobudkę waląc w garnki z całej siły, tylko najpierw zażyj leki i odczekaj z 10 minut aż zaczną działać - powiedziała pani Magda, a mi jej pomysł od razu się spodobał.
- Dziękuje za rade na pewno z niej skorzystam- uśmiechnęłam się do kobiety- poproszę również z 20 bułek kajzerek i z 20 plasterków sera gouda i twarożek ze szczypiorkiem oraz 5 pomidorów, 3 cebule, 2 ogórki oraz 2 papryki czerwone.
- Jejku jak dla armii- zaczęła się śmiać mama Julki.
- Wie pani mam teraz na wykarmieniu Braci Miętus i Kot, Tepesa, Petera i Julkę. Z tego co wiem to Julka zostanie u nas na śniadaniu. Więc mam 6 chłopów do wykarmienia. - powiedziałam i wzięłam zakupy, a w duchu podziękowałam, że do sklepu mamy tak blisko.
- Ale przecież skoczkowie jedzą tak mało- powiedziała pani Magda- przecież ty jesz tyle co 2 skoczków razem wziętych, a wcale tego po tobie nie widać. Jak ty to robisz dziewczyno?
- Nie wiem ale fakt faktem jem tyle co Krzysiek i Grzesiek razem ale i tak jem mniej niż kiedyś- stwierdziłam - dziękuję za zakupy i do zobaczenia.
- Cześć Malwina- powiedziała na odchodne do mnie Pani Magda, a ja udałam się w kierunku mojego domu.

Weszłam do domu i od razu udałam się do kuchni by zostawić zakupy. Z jednej z toreb sięgnęłam leki i popiłem je wodą, następnie zabrałam się za wyjmowanie reszty zakupów. po tej czynności zaczęłam robić kolorowe kanapki. Czynność zajęła mi jakieś 15 minut. Muszę również przyznać iż już nie boli mnie głowa i już nawet nie mam kaca. Co prawda wypiłam prawie 1,5 litra pepsi ale mi pomogło. Poszłam za radą pani Magdy i zaczęłam bębnić w garnki by moi kochani przyjaciele zwlekli w końcu swoje zwłoki z łóżka i zeszli na śniadanie bo w końcu jest już godzina 13.

- Za jaki grzechy ty tak walisz w te garnki- powiedział załamany Krzysiek gdy zszedł na dół.
- Pogięło cię. Wiesz jak mi łeb pęka- zaczął marudzić Tepes.
- Malwina ja cię chyba zabije- powiedział Kuba.
- Jak mnie zabijesz to nic ci już nie pomoże i będę straszyła cię po nocach- powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
- Za co znowu tak walisz ?- spytał Maciek.
- Julka, Grzesiek złaście w końcu na dół. Będę walić w te garnki tak długo aż nie zjawicie się tu wszyscy. - powiedziałam i odzew był natychmiastowy. Już po chwili byli wszyscy na dole.
- Więc dlaczego tak waliłaś w te garnki ?- spytał z oburzeniem Peter.
- Nie wiem o co wam chodzi. Przecież ja sobie grałam. Udawałam, że gram na perkusji- powiedziałam udając niewiniątko.
- Współczuję Ci stary mieć taką żonę- powiedział Tepes, a reszta mu przytaknęła.
- Jeśli tak mówicie, że jestem taka zła to nie dostaniecie cudownych lekarstw, a tak się składa że Julki mama już ich nie ma w sklepie bo kupiłam ostatnie opakowanie.
- Ale Malwina ja miałem na myśli, że jesteś taka dobra i w ogóle- zaczął się tłumaczyć Słoweniec.
- Tak, tak oczywiście- powiedziałam i zlitowałam się nad każdym i dostali po szklankę wody i tabletkę.

Po skończonym śniadaniu nie wiedziałam co mam zrobić ze sobą. Chodziłam w kółko. W tą i z powrotem. W końcu nie wytrzymałam, ubrałam się i wyszłam. Miałam złe przeczucia. Nie wiedziałam z czym związane. Szłam sobie tak ulicami Zakopanego gdy nagle przykuł moją uwagę jeden z artykułów w jednej z gazet. Podeszłam bliżej do kiosku ruchu i poprosiłam o gazetę, która przykuła moją uwagę.
Sprzedawczyni troszkę dziwnie się na mnie spojrzała co mnie bardzo zdziwiło, ale nie przejmowałam się tym zbytnio. Interesowałam mnie tylko ten dany artykuł. Gdy otworzyłam na odpowiedniej stronie czasopismo, aż nogi się pode mną ugięły. Zobaczyłam jak do Petera klei się jakaś laska, a te nic sobie z tego nie robił. Usiadłam na jakimś pobliskim kamieniu i zaczęłam studiować artykuł.


Czy to już koniec miłości z Petera Prevca z polką ?


Jak dowiedział się nasz wysłannik w dzień oświadczyn znany skoczek Słoweński, Peter Prevc mógł się dopuścić do zdrady swojej świeżo upieczonej narzeczonej. Jak przypominamy po wczorajszym wygranym konkursie słoweński skocze oświadczył się swojej dziewczynie, młodej i utalentowanej dziennikarce Malwinie Kowalskiej. Na tym przeuroczym wydarzeniu jakie były oświadczyny skoczka, para wyglądała naprawdę na szczęśliwych i na takich co poza sobą świata nie widzą. Jednak okazuje się i młody Słoweniec lubi sobie czasem poskakać z kwiatka na kwiatek. Jak widać na niżej załączonym zdjęciu tuż przed jednym z klubów zakopiańskich, gdzie odbyła się impreza skoczków zorganizowana przez Rune Velte, Peter obściskuje się z jedną fanek przed klubem.To nie wygląda na zwykły uścisk na poziomie relacji idol- fan. Czy teraz młoda i atrakcyjna dziennikarka wybaczy swojemu narzeczonemu skok w bok ? Czy to będzie już koniec tej fascynującej przygody miłości owych kochanków ? Na te i na inne pytania odpowiadam na str. 17


Nie wiedziałam co mam robić. Kolejne łzy spływały po mojej twarzy. Już ich nie kontrolowałam. Nie chciałam nawet tego robić. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu i wyrzucić wszystko z siebie. Całe te emocje, które teraz mną targały. Chciałam po prostu zabić, udusić i nie wiem co jeszcze zrobić Peterowi. Chciałam jak najszybciej z nim porozmawiać.

W tym samym czasie w domu ( z perspektywy Tepesa )

Wpadłem do domu Miętusów jak huragan. Szukałem tego debila co zwie się niby moim przyjacielem. Trzymałem w ręku polską gazetę nic z tego nie rozumiałem lecz wystarczyło spojrzeć na zdjęcie by domyśleć się o co chodzi w tym wszystkim.
- Gdzie jest ten debil ? - spytałem się Maćka, który zdezorientowany siedział na kanapie.
- O kogo Ci chodzi ?- spytał Kot.
- O tego kretyna, bo nie umiem go inaczej nazwać ?- powiedziałem wściekły i rzuciłem na stolik poranną prasówkę- Masz czytaj tylko jak byś mógł to przetłumacz na angielski bo chcę wiedzieć co piszą by móc go jeszcze bardziej dobić.
- Zabije go - powiedział Kot po spełnieniu mojej prośby- Peter ty nieudaczniku życiowy chodź tu natychmiast, albo będzie jeszcze gorzej niż jest- wydarłem się na cały dom.
- Co się stało ?- spytał Peter nie wiedząc o co chodzi.
- Jeszcze się pytasz co się stało?- spytałem nie dowierzając- najpierw zdradzasz Malwinę z jakąś pierwszą lepszą panną, a potem się pytasz co się stało- już nie wytrzymałem nerwowo i z całej siły uderzyłem kumpla w twarz, a on przewrócił się i wywinął kozła przez sofę.
- Cholera jasna za co ? - spytał, łapiąc się za krwawiący nos.
- Wytłumacz nam co to jest ?- spytał spokojnie Maciek i równocześnie jedną ręką mnie trzymał, a drugą podał gazetę Peterowi.
- Skąd oni to mają ?- spytał nie dowierzając Peter- Chłopaki to nie jest tak ja myślicie. Ta dziewczyna przyczepiła się mnie jak rzep psiego ogona. Ja naprawdę nie zdradziłem Malwiny. Kocham ją - powiedział Słoweniec.
- Co ? Myślisz, że ci uwierzymy ?- spytał Tepes.
- Musicie chłopaki. Zaraz do niej zadzwonię i wszystko wyjaśnimy- powiedział Prevc.
- Skąd ty masz w ogóle jej numer telefonu- spytaliśmy równocześnie z Maćkiem.
- Wsunęła mi do kieszeni marynarki- powiedział Peter jak by to było coś oczywistego.
- Ok to dzwoń. Pamiętaj jednak, że jak to będzie jakaś ściema to cię chyba zabije- powiedziałem.
- A ja go nie będę powstrzymywał- dodał Maciek.
- Ok tyko to nagrajcie - powiedział Peter i wybrał numer telefonu dziewczyny ze zdjęcia.

- Halo- usłyszałem głos młodej kobiety.
- Cześć z tej strony Peter - powiedział mój przyjaciel.
- Oj witam, witam. Tak sądziłam, że zadzwonisz jak zobaczysz nasze zdjęcie w gazecie- powiedziała dziewczyna.
- Dlaczego ty mi to robisz. Wiesz dobrze, że kocham Malwinę i nic tego nie zmieni - powiedział Słoweniec.
- Oj kotku nie denerwuj się tak. Złość piękności szkodzi.
- Co chcesz ode mnie ? Dlaczego niszczysz mi życie ? Dobrze wiesz, iż się z tobą nigdy nie przespałem i nie prześpię- powiedział Peter troszkę już nie panując nad sobą.
- O tym wiesz tylko ty no i oczywiście ja. Ciekawe co na to twoja narzeczona ?- spytała.
- Czego ty chcesz ? - Spytał skoczek.
- Odpowiedź jest bardzo prosta. Chcę ciebie. Zrobię wszystko by tak było. Nic i nikt nie stanie mi na przeszkodzie- powiedziała.
- Nigdy tego nie dostaniesz i dobrze o tym wiesz- powiedział mój przyjaciel.
- Nigdy nie mów nigdy- powiedziała i zaczęła się śmiać.
- Dobra nie chce mi się z tobą gadać- stwierdził Peter i się rozłączył. - Teraz mi wierzycie ?
- Tak stary i ciekawe co na to powie Malwina ?- zacząłem się zastanawiać.
- PETER jak mogłeś mi to zrobi. Jesteś zwykłą świnią. Nie chce Cię znać. Wynoś się z mojego życia - powiedziała Malwina wpadając do domu jak burza.
- Daj mi coś powiedzieć - próbował się tłumaczyć Peter.
- Nie chce niczego słuchać. Zniknij z mojego życia na zawsze- powiedziała te słowa i rzuciła w Petera pierścionkiem zaręczynowym.
- Ale.....

No i tak jakoś się troszkę pomieszało. Dość długo ta sielanka nie trwała, ale stwierdziłam iż trzeba coś tu namieszać. Tylko mnie za to nie zabijajcie. Prosze.
Przepraszam za takie opóźnienie ale nie mogłam na nic znaleźć czasu. Więc proszę wybaczcie mi to.
By nie przedłużać zbyt długo zapraszam do zostawienia mi komentarza jeśli możecie .
Życzę udanych i miłych dni.
Pozdrawiam Aldona :-)

CZYTASZ = MOTYWUJESZ
KOMENTUJESZ = PODWÓJNIE MOTYWUJESZ


2 komentarze:

  1. Jestem i z góry przepraszam że nie komentowałam ale czytam. Zaskoczyłaś mnie trochę tym rozdziałem ale bardzo mi się podoba. Tobie również życzę udanych dni i pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O jej... :( Nie dobrze... Mam nadzieję, że Peterowi uda się to jakoś naprawić.... Z jednej strony to głupio z jego strony że nie wyrzucił tego numeru... ale biorąc pod uwagę, że się przydał to jednak dobrze, że go sobie zostawił. Rozdział bardzo mi się podoba. Czekam na następny i życzę weny!

    P.S. U mnie pojawił się dziś nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń