Chciałam udać się do Julki, ale własnie zdałam sobie sprawę, ze nie wiem w którym domu mieszka. Nie mając wyjścia usiadłam na kamieniu, który znajdował się koło posesji braci Miętus. Nie miałam pojęcia jak by tu się zemścić na chłopakach, za ten ich żart. Do pewnego momentu, gdy podszedł do mnie ukochany piesek chłopców.
- Cześć Misiek z nieba mi spadłeś- powiedziałam do psa biorąc go na ręce
- Cześć, co ty tu robisz- powiedziała Julka podchodząc do mnie
- Nie mogę z nimi więcej przebywać, a właśnie chciałam udać się do ciebie, ale nie wiem gdzie mieszkasz- przyznałam się
- Aha, rozumiem. Co znowu odwalili- spytała
- Opowiem ci za chwilę, ale znalazłam już pewien pomysł, a ten piesek mi w tym pomoże- powiedziałam z cwaniackim uśmiechem
- Oj coś czuję, że za tym kryje się coś niedobrego- powiedziała Julka- Szykują się kłopoty- dodała po chwili
- Oj to naprawdę nic takiego, chodź to ci opowiem- powiedziałam do dziewczyny i udałyśmy się do jej domu
W tym samym czasie w domu Miętusów
- No w końcu się tego pozbyłem, nie daruję jej tego- powiedział Krzysiek siadając obok chłopaków na kanapie
- Oj nie przesadzaj, ale trzeba przyznać ma temperament- powiedział Dawid
- No jest jedyna w swoim rodzaju- powiedział Maciek
- Uuu wpadła Ci w oko- zaczął się śmiać Jasiek- czy to możliwe, że jakaś w końcu cię usiedli
- Oj dajcie spokój- powiedział chłopak czerwieniąc się
W tym samym czasie w domu Julki
- Malwina przecież chłopaki za o cię znienawidzą- powiedziała przerażona
- Oj daj spokój zrobię im jabłecznik i przestaną się gniewać- powiedziałam kończąc swój plan
- Po dzisiejszym dniu nie sądzę- powiedziała Julka
- No może troszkę przesadzam, ale raz się żyje- powiedziałam i ruszyłam w kierunku mojego owego domu
- Malwina, oni się wściekną- jęknęła dziewczyna wchodząc do mojego nowego domu- cześć chłopaki
- Siemanko wszystkim- powiedziałam radośnie- patrzcie kogo znalazłam i ukazałam im ich ukochane zwierze w nowej postaci
- Malwina zabiję cię, już nie żyjesz- zaczął krzyczeć Grzesiek
- Jak mogłaś, za co to wszystko- powiedział Krzysiek- tylko za to, że zrobiliśmy Dawidowi kawał
- tak dokładnie- powiedziałam już lekko wkurzona
Mój plan był bowiem taki. Gdy złapałam ukochanego psa chłopaków troszkę go ostrzygłam i ufarbowałam. Teraz jest bowiem czerwony, a na grzbiecie ma powycinane romby. Fakt trochę przesadziłam dopiero teraz to widzę.
- Jak ja się z nim pokarzę, na mieście- lamentować Grzesiek, a chłopaki patrzyli to raz na mnie, to na chłopaków. Julka też wolała uciec z ich pola widzenia
- Oj nie przesadzaj, troszkę go ulepszyłam, a poza tym za 6 miesięcy nie będzie po tym śladu- dodałam
- AŻ 6 miesięcy, ty zwariowałaś to kupę czasu- powiedział Grzesiek
- Naprawdę, teraz to dopiero zauważyliście. Zobaczcie ja przez ostatnie 6 miesięcy byłam trzymana pod kluczem. Nigdzie mi nie można było wychodzić- powiedziałam a pierwsza łza spłynęła mi po policzku- Może w końcu teraz zrozumiecie jak się czuję. Myślicie, że łatwo mi jest żyć z myślą, ze przeze mnie zginęła moja cała paczka przyjaciół. Na waszym psie tych wzorków niedługo nie będzie widać, a ja będę miała ten widok przed oczami do końca życie- nie wytrzymałam i wybiegłam do ogrodu. W końcu powiedziałam to co mi leży na sercu. Ale czy tak powinnam się zachować. Miałam chyba wyrzuty sumienia, spowodowane tym psem
- Mogę - powiedział Maciek wskazując miejsce na śniegu obok mnie
- Jak chcesz- powiedziałam i wtuliłam głowę w swoje kolana, a po mojej twarzy popłynęły łzy, łzy smutku i żalu, żalu do samej siebie
- Proszę nie płacz- powiedział i otarł mi łzy kciukiem
- Nie mam już siły na nic- powiedziałam nie ruszając się z miejsca, nawet nie zareagowałam na zimno, które panowało na dworze
- No że wstaniemy , proszę nie chce być chory, ty też nie powinnaś- powiedział i jednym ruchem postawił mnie na nogi
- Wiem co się wydarzyło- powiedział nagle mój towarzysz, a ja tylko wyszczerzyłam na niego oczy
- skąd- tylko tyle mogłam z siebie wydusić
- Ponieważ jestem twoim opiekunem, policja mnie wybrała- odparł
- Co ale jak to- nie wiedziałam o czym on za bardzo mówi
- Ja też tego nie rozumiem- odparł szczerze- ale wiem co ci poprawi humor
- No co- powiedziałam z lekkim uśmiechem
- Dzisiaj jest mecz realu- powiedział- wiem, że jesteś ich fankom, możemy obejrzeć, ale najpierw przeprosisz chłopaków za psa, ok ?
- Oj, sama z siebie bym przeprosiła bo wiem że zachowałam się jak głupia smarkula- skomentowałam
- Oj każdy ma swoje odbicia, a teraz chodź powiedział i dał mi swoją bluzę by było mi cieplej
Po tym jak wróciliśmy do domu, Przeprosiłam chłopaków. Posiedziałam z nimi jeszcze z 2 godziny, a potem z Maćkiem poszliśmy do mojego pokoju by obejrzeć mecz Realu z schalke.
- To będzie mecz zapowiada się naprawdę interesująco- powiedziałam siedząc wygodnie na łóżku z paczką chipsów
- Oj tak, pewnie Real wygra- powiedział
- Na pewno- dodałam z uśmiechem
Nie dane mi było obejrzeć cały mecz, ponieważ w połowie odpłynęłam w krainę Morfeusza.
no i kolejny za nami. Jest dobrze, ale myślałam że będzie lepiej. Piszę go tylko z jednego powodu.
Chciałabym wam złożyć najlepsze życzenia z okazji świąt Wielkiej Nocy. Mokrego dyngusa, byście spędzili te święta w gronie rodziny i przyjaciół.
wiem, że krótki, ale następny będzie na pewno dłuższy
Pozdrawiam Aldona :)
No jak ona mogła skrzywdzić tak tego biednego psa? :D Haha
OdpowiedzUsuńBiedak, dobrze że się w lustrze nie widzi :D
Malwina kibicuje Realowi ??? :O No nie, BvB i Barca! :)
Super rodział, czekam na kolejny ! :)
Monika
Zapraszam cię na nową dawkę, na kochaj-mnie-tak-jak-siatkowke.blogspot.com i skoki-to-magiczny-sport.blogspot.com :)
UsuńJeśli chodzi o siatkarskiego to mam taką wenę, że masakra :D
Ten piękny piesek nic nie był winien, tak jakoś mi przyszło do głowy :P
OdpowiedzUsuńA co do tego, że Malwina kibicuje Realowi to pewnie przez to, że ja też im kibicuje. Ale już niedługo z tego wynikną jakieś awantury :D
To się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału! :)
UsuńA ja zapraszam na siatkarskiego, znowu :D Ale wena już mówi PA PA :D